<< powrót

Medycyna w Powstaniu Warszawskim

Służba sanitarna w Powstaniu Warszawskim

Andrzej Danysz

Służba sanitarna w Powstaniu Warszawskim

Przedstawiono stan i działalność służby zdrowia w czasie Powstania Warszawskiego z podaniem sylwetek kilku bohaterskich lekarzy, pielęgniarek i sanitariuszek.

Słowa kluczowe: Powstanie Warszawskie, służba zdrowia, bohaterstwo lekarzy i innych pracowników służb sanitarnych.

Tu zęby mamy wilcze, a czapki na bakier,

Tu nas nikt nie płacze w Walczącej Warszawie.

Tu się Prusakom siada na karku okrakiem

I wrogów gołą garścią za gardło się dławi!…

(…)

Halo! Tu serce polski! Tu mówi Warszawa!

Niech pogrzebowe śpiewy wyrzucą z audycji!

Nam ducha starczy dla nas i starczy go dla Was!

Oklasków nie trzeba!

Żądamy amunicji!

Te słowa poety powstańca Zbigniewa Jasińskiego najlepiej oddają nastroje powstańców warszawskich, a równocześnie ich przekonanie o sensie, a nawet konieczności kontynuowania walki.

Nie wdając się w ocenę polityczną Powstania Warszawskiego, pozwalam sobie zacytować opinię jednego z przemawiających na ostatnich uroczystościach rocznicowych bitwy pod Monte Cassino:

„ Być może bez Monte Cassino i bez Powstania Warszawskiego nie byłoby Polski przynajmniej w tym kształcie i w tym układzie w Unii Europejskiej”. W każdym razie my powstańcy warszawscy będziemy do końca walczyć o właściwe miejsce Powstania Warszawskiego w polskiej historii.

Jak powiedział Jan Nowak-Jeziorański w filmie Akowcy, Polska była jedynym krajem w Europie, w którym przez cały czas okupacji niemieckiej działała regularna armia podziemna, która w niektórych latach liczyła do 40 tys. żołnierzy. Podstawową ich wartością był patriotyzm i zapał do walki ze znienawidzonym okupantem. Polacy byli umęczeni 4 latami upadlającej, brutalnej okupacji. Wychowanie rodzinne, harcerstwo i kościół jednoznacznie tworzyły określone wartości.

Powstanie była to straszliwa hekatomba. Zgnięło, według danych szacunkowych, ok. 150 tys. ludności cywilnej i 15-18 tys. żołnierzy. Ale straty te byłyby bez porównania większe, gdyby nie skuteczna, ofiarna, niekiedy wręcz heroiczna działalność służb sanitarnych.

Rola Służb Sanitarnych w Powstaniu

Trudno przecenić rolę służb sanitarnych w Powstaniu. Niektórzy oceniają, że dzięki pracy i poświęceniu tych służb zostało uratowanych nie mniej niż 25 tys. ludzi – powstańców i ludności cywilnej – od śmierci lub ciężkiego kalectwa. W jaki sposób było to możliwe?

Panuje ogólne przekonanie, że te efekty służby sanitarne zawdzięczają przede wszystkim: 1. Doskonałej organizacji, 2. Znakomitemu wyszkoleniu, 3.Masowości, 4. Heroicznemu poświęceniu.

Jak ocenić globalnie efekty działania służb sanitarnych w Powstaniu?

Według wielu  historyków w Powstaniu działało 900-1000 lekarzy i p.o. lekarzy, czyli studentów medycyny ostatnich lat, oraz ok. 5-6 tys. pielęgniarek i sanitariuszek. Pracowali oni 225 szpitalach, w ok. 120 szpitalach polowych i w ponad 200 punktach opatrunkowych.  Sanitariuszki działały również w patrolach sanitarnych przydzielonych do poszczególnych oddziałów. Było ich podobno ponad 800, a składały się one z 5 (początkowo) sanitariuszek z torbami sanitarnymi.

Każdy, kto przypomina sobie działalność służb sanitarnych w Powstaniu, nie może powstrzymać się od słów uznania, a nawet podziwu. Witold Lisowski pisze, że wysiłek i bohaterska postawa personelu medycznego nie była jedynie nadzwyczajnym zrywem ofiarnych przedstawicieli służby zdrowia.

Był to wynik wieloletniej żmudnej i mądrej pracy przygotowawczej- szkoleniowej, organizacyjnej i wychowawczej całego zespołu ludzi. Ale jak można wykrzesać z ludzi taki ogrom poświęceń i ofiarności! Powstańców, tzn. żołnierzy AK, AL, NOW, NSZ i in., było w sumie ok. 50 tys. Wielka Encyklopedia Powstania Warszawskiego zamieszcza w 2 tomach ok. 48 tys. nazwisk, ale z pewnością nie obejmuje to wszystkich zorganizowanych uczestniczących aktywnie w walkach.

W Powstaniu zginęło ok. 15-18 tys. powstańców oraz ponad 150 tys. ludności cywilnej. W czasie Powstania wykonano dziesiątki tysięcy zabiegów różnego rodzaju- od drobnych opatrunków do poważnych operacji.

Ludność cywilna

Skuteczność działania służb sanitarnych zależała w dużym stopniu od pomocy ludności cywilnej. Wielu z nich było z pewnością bezimiennymi bohaterami.

Często trzeba było przenosić istniejące punkty sanitarne czy zbombardowane szpitale polowe w inne miejsca lub organizować nowe punkty pomocy medycznej. Było to możliwe tylko dzięki zaangażowaniu i pomocy ludności cywilnej. Zapał, a niekiedy wręcz entuzjazm ludności Warszawy był niewiarygodny. Mieszkańcy przynosili żołnierzom żywność, bieliznę, ubrania, pościel, a nawet łóżka. Zwłaszcza na początku Powstania entuzjazm był powszechny. Obrazuje to najlepiej wiersz Eugeniusza Żytomirskiego:

(…)

Choć mundury nie zdobią nam ramion,

Choć nie każdy z nas nawet ma broń–

Cała ludność Warszawy jest z nami,

Każdy Polak podaje nam dłoń!

(…)

Z atmosfery braterstwa i solidarności wynikało też przeświadczenie, że wszystko dla naszych dzielnych żołnierzy. Powstańcy to czuli  i to ich uskrzydlało.

Trudności pracy

Warunki pracy lekarzy i personelu pomocniczego były niekiedy wyjątkowo trudne, zwłaszcza w czasie ostrzału i bombardowań. Niemcy bowiem nie respektowali np. znaków Czerwonego Krzyża, a nawet wręcz przeciwnie, budynek oznaczony tym znakiem stawał się obiektem szczególnie intensywnego ostrzału.

W czasie zabiegów operacyjnych lekarze i pielęgniarki niejednokrotnie własnym ciałem zakrywali otwarte rany, np. otwartą jamę brzuszną, aby osłonić ją od rozprysków szkła czy opadającego z sufitu tynku,

Oprócz bombardowań i ostrzału podstawowymi problemami dla służby zdrowia w czasie Powstania były narastające braki i niedobory. Brakowało praktycznie wszystkiego, ale przede wszystkim 1. leków, zwłaszcza leków przeciwbakteryjnych oraz leków przeciwbólowych, narkotycznych i do znieczulenia miejscowego, 2. środków opatrunkowych, 3. narzędzi chirurgicznych, 4. lekarzy specjalistów.

Z leków przeciwbakteryjnych dostępny był właściwie tylko sulfonamid – prontozyl, i to w bardzo ograniczonych ilościach.

Jako ciekawostkę można podać opisany przez dr. Bayera fakt, że prawdopodobnie powstaniec warszawski był pierwszym Polakiem w kraju, któremu zastosowano leczniczo penicylinę.  Antybiotyk ten znaleziono w jednym z zasobników zrzutów amerykańskich we wrześniu.

Jako inną ciekawostkę można przytoczyć historię o musze-plujce. Larwy tej muchy, składającej jajeczka w ropiejących ranach, doskonale oczyszczały rany z ropy. Mniej doświadczone sanitariuszki  były przerażone stwierdzając pod opatrunkami wijące się larwy muchy.

Brak leków przeciwbólowych i narkotycznych utrudniał wykonywanie zabiegów operacyjnych. Radzono sobie w różny sposób – albo upijano rannych alkoholem (np. winem), albo wykonywano zabiegi bez znieczulenia, unieruchamiając rannego pasami i z pomocą zdrowych i silnych kolegów. Jedna z sanitariuszek opisuje, jak poradziła sobie w sytuacji konieczności podania płynu infuzyjnego, którego brakowało. Sanitariuszka zdecydowała się odważnie na ostateczność. Odważyła określoną ilość soli z solniczki, rozpuściła w zwykłej „kranówce”, przefiltrowała przez gazę i przegotowała. O dziwo – pacjent nie tylko przeżył podanie tego prymitywnie wykonanego roztworu fizjologicznego soli kuchennej, ale stan jego się poprawił. Z brakami środków opatrunkowych radzono sobie wykorzystując bieliznę pościelową, a w ostateczności papier (toaletowy).

Do zabiegów chirurgicznych w wypadku konieczności używano dłuta i piłki stolarskiej lub ślusarskiej.

Pod koniec Powstania brakowało często lekarzy specjalistów- chirurgów. W sytuacjach koniecznych do zabiegu stawali za stołem operacyjnym lekarze psychiatrzy, stomatolodzy, weterynarze, a nawet studenci medycyny. Znany jest przypadek, gdy student IV roku medycyny dokonał trepanacji czaszki u rannego w głowę powstańca bez znieczulenia, a co najważniejsze z sukcesem terapeutycznym.

Cechą charakterystyczną medycyny w czasie Powstania był brak zakażeń tężcem i brak występowania wstrząsów pourazowych. Ten ostatni fakt mógł zależeć od kilku czynników. Po pierwsze, zwłaszcza na początku Powstania, panowała u powstańców pewnego rodzaju euforia, co jak wiadomo zmniejsza podatność na wstrząsy pourazowe.

Po drugie – ogromne znaczenie miała szybkość udzielania pierwszej pomocy medycznej. Punkty pierwszej pomocy znajdowały się najczęściej bardzo blisko pola walki. I wreszcie- możliwość wczesnego przetoczenia krwi. Wszyscy pracownicy służb sanitarnych mieli oznaczoną grupę krwi i ochoczo (często kilka razy) tę krew oddawali.

Warunki pracy lekarzy i personelu pomocniczego były niejednokrotnie niewyobrażalnie trudne.

Doktor Stanisław Bayer opisuje amputację nogi u rannego na gruzowisku, któremu  noga zakleszczyła się między dwiema stalowymi belkami. Dr Bayer dokonał amputacji, pozostawiając zakleszczoną nogę i przenosząc rannego, bez nogi, do szpitala.

Transport rannego do punktu pierwszej pomocy medycznej odgrywa podstawową rolę w jego szansie na przeżycie.  Transport przy pomocy normalnych noszy był możliwy tylko w pierwszym okresie Powstania. Potem ostrzał i bombardowanie zmusiły pracowników służb medycznych do przeciskania się wąskimi przejściami w piwnicach. Dr Bayer wraz z kolegami skonstruowali zmodyfikowane nosze, będące czymś w rodzaju fotelo-leżaka.

Trudności transportowe narzucały również określone ograniczenia w sposobie zakładania opatrunków unieruchamiających- nie można było np. stosować sterczących w bok opatrunków gipsowych.

Pracownicy służby zdrowia (lekarze, medycy, pielęgniarki, sanitariuszki) dokonywali nieraz prawdziwie bohaterskich czynów, czasem niezależnie od swoich obowiązków zawodowych. Niektórzy nawet świadomie oddawali swe życie dla ratowania życia innych. Nie możemy o nich zapomnieć. Pozwalam sobie przedstawić sylwetki niektórych z nich.

Mjr dr Włodzimierz Kmicikiewicz

W pierwszych dniach Powstania Niemcy zdobyli i podpalili Szpital Dziecięcy Karola i Marii na Woli, polecając personelowi oraz chodzącym rannym i chorym przejść do Szpitala Wolskiego. Kto mógł, brał na ręce znajdujące się w szpitalu dzieci, cześć rannych była w bieliźnie i boso – lekarze i pielęgniarki w fartuchach. Upiorny pochód przesuwał się krok za krokiem. W pewnym momencie do kierującego transportem oficera SS podbiegł żołnierz z pisemnym rozkazem.

Oficer krzyknął, że komendant szpitala ma natychmiast wystąpić. Jeden z lekarzy odpowiedział, że komendanta nie ma – wyszedł ze szpitala razem z powstańcami na Stare Miasto. Oficer odparł, że jeżeli w ciągu minuty nie zgłosi się komendant- wszyscy zostaną rozstrzelani. Po chwili wystąpił jeden z lekarzy jako rzekomy komendant. Został natychmiast zastrzelony. Tym lekarzem był mjr dr Włodzimierz Aleksander Kmicikiewicz ps „Lech”, lekarz gen. Bora-Komorowskiego, absolwent CWSan., wybitnie zdolny i inteligentny 32-letni oficer lekarz. To jest wzór lekarza bohatera, który świadomie zgodził się ponieść śmierć, aby uratować innych.

Dr Hanna Żabińska-Petrynowska

Lekarz pediatra dr Hanna Żabińska-Petrynowska, siostra dr. Żabińskiego, dyrektora Ogrodu Zoologicznego, „Dr Rana”, w czasie Powstania Warszawskiego zorganizowała szpital polowy na Starym Mieście w podziemiach Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych. Po upadku Starówki i decyzji dowódców o przejściu kanałami do Śródmieścia zdecydowała się wraz z grupa sanitariuszek pozostać z ciężko rannymi, nie kwalifikującymi się do transportu, wiedząc dobrze, na co się naraża – Niemcy mordowali wszystkich rannych łącznie z personelem medycznym. Istotnie oddział Niemców wtargnął do PWPW i zaczął rzucać do podziemi granaty. „Dr Rana” wybiegła wprost na Niemców krzycząc rozpaczliwie: „Przestańcie, to jest szpital!”. Niemcy nie zareagowali na to. Następna wiązka granatów zabiła „Dr Ranę”, stojąca obok niej sanitariuszkę i rannych w piwnicy.

Dr Tadeusz Pogórski

Przykładem innego lekarza bohatera może być dr Tadeusz Pogórski „dr Morwa” – lekarz batalionu „Gustaw”. W czasie Powstania Warszawskiego zorganizował w sumie 5 szpitali polowych, które kolejno były bombardowane i burzone. „Dr Morwa” był w nich zasypywany i dwukrotnie kontuzjowany. Zgodnie z poleceniem władz wraz z ostatnią grupa rannych ze Starego Miasta „Dr Morwa” przedostaje się do Śródmieścia i tam organizuje kolejno 3 szpitaliki, stale bombardowane i ostrzeliwane. Kolejny raz zostaje zasypany i kontuzjowany. W czasie 63 dni Powstania zginęło w sumie 18 najbliższych współpracowników dr. Pogórskiego . Współpracujący z nim nie mogli uwierzyć, skąd u „dr. Morwy” było tyle siły, hartu i niezłomności. To był (zmarł w listopadzie 2001 r.) bohater naszych czasów. Był istotnie nie tylko kochany, lecz wręcz uwielbiany przez znających go kolegów i koleżanki.

Helena Sumińska

Wśród sanitariuszek tego samego ugrupowania „Gustaw-Karnaś” wiele było takich, które nie wahały się poświęcić swojego życia dla ratowania innych. Sanitariuszka Helena Sumińska z kompanii „Grażyna” batalionu „Harnaś” w dniu 3 września, w czasie bombardowania i ostrzału kwatery batalionu, kiedy to zginął dowódca „Harnaś”, chciała ratować płonącego kwatermistrza batalionu ppor. Mieczysława Sikorskiego. Zapaliła się od niego i zginęła w męczarniach, płonąc jak pochodnia.

Ewa Matuszewska

Piękną i bohaterską postacią była sanitariuszka i studentka medycyny Ewa Matuszewska, córka ministra skarbu w okresie międzywojennym Ignacego Matuszewskiego. W czasie okupacji przez cały czas działała w służbach sanitarnych Szarych Szeregów, biorąc udział w wielu akcjach AK, uczestniczyła też w akcji ratowania dzieci Zamojszczyzny. W czasie Powstania Warszawskiego była komendantką patroli sanitarnych zgrupowania „Baszta”. W ostatnim liście do rodziny napisała: „to, co przeżywamy na Mokotowie, jest piekłem, ale mamy wolność, więc warto”. Zginęła zastrzelona przez Niemców z bandażem w ręku, ratując Janusza Przesmyckiego. Została pochowana w prowizorycznym grobie w parku Dreszera, potem przeniesiona na cmentarz Powązkowski.

Barbara Piotrowska-Garncarczyk, Janina Gruszczyńska-Jasiak

Czy można zapomnieć o dwóch sanitariuszkach (Gancarczyk i Jasiak), które dobrowolnie zostały na Starym Mieście ze swoimi ciężko rannymi, wiedząc, że Niemcy mordują wszystkich rannych, łącznie z personelem medycznym. Cudem udało im się przeżyć, a nawet uratować czterech ciężko rannych, których dowlokły ze Starego Miasta do kościółka na Woli.

Wśród lekarzy w Powstaniu wiele było postaci pomnikowych, jak chociażby pułkownik dr Leon Strehl czy generał dr Stefan Tarnawski.

Płk dr Leon Strehl

dr Leon Strehl “Feliks” pełnił funkcję szefa sanitarnego Komendy Głównej AK. Działał głównie na terenie Śródmieścia, organizując m.in. ewakuację Szpitala Maltańskiego z ul. Senatorskiej do Śródmieścia. Odpowiadał za całość organizacji służby zdrowia w Powstaniu.

Po upadku Powstania brał udział w rokowaniach kapitulacyjnych, omawiając szczegóły ewakuacji rannych powstańców, dla których w Zeithain zorganizował szpital jeniecki.

Za swe zasługi został odznaczony 2-krotnie Krzyżem Virtuti Militari, 2-krotnie Krzyżem Walecznych, Krzyżem Niepodległości i Złotym Krzyżem Zasługi.

Gen. dr Stefan Tarnawski

Gen. dr Stefan Tarnawski w czasie Powstania pełnił funkcję Szefa Sanitarnego grupy „Północ”. To on wystosował apel do ludności cywilnej o zgłaszanie się do służb pomocniczych. Sam udzielał pomocy lekarskiej. Na rozkaz płk. Wachnowskiego przedostał się z oddziałami AK do Śródmieścia, obejmując kierownictwo i nadzór nad szpitalami powstańczymi znajdującymi się m.in. na ul. Lwowskiej i Śniadeckich. Po upadku Powstania wraz z transportem rannych i chorych przedostał się do Krakowa, do ewakuowanego tam Szpitala Ujazdowskiego, znajdującego się wówczas pod patronatem Czerwonego Krzyża. Wszyscy, którzy zetknęli się z dr. Tarnawskim, podkreślali jego niezwykłą dobroć, uczynność i humor. Odznaczony Krzyżem Virtuti Militari, Krzyżem Walecznych, Krzyżem Zasługi z Mieczami, Krzyżem AK i Krzyżem Powstania Warszawskiego. Zmarł, otoczony powszechnym szacunkiem, w wieku 103 lat i pochowany jest na Wojskowym Cmentarzu na Powązkach.

Kazimiera Maria Dreszer

Wśród tych pomnikowych postaci nie może braknąć pielęgniarki Kazimiery Marii Dreszerowej. Znając znakomicie język niemiecki pracowała w czasie Powstania w tzw. Obozie Przejściowym (Umschlagslager). Pełniła funkcję selekcjonera- wyznaczała określone osoby do szpitala na dalsze leczenie, do wyjazdu na teren GG lub na roboty do Niemiec. Trudno wprost ocenić, ilu ludziom uratowała wówczas życie. Zapłaciła za to dużą cenę. Pod koniec jej pracy Niemcy się zorientowali i wysłali ją do obozu koncentracyjnego do Oświęcimia. Udało jej się przeżyć. Zmarła 1984 r. w Szczecinie. Była też cichą bohaterką.

Teresa Krassowska

Pomnikową niewątpliwie postacią była Teresa Krassowska „Joanna”. W 1939 r. ukończyła anglistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim. Była piękną dziewczyną. W czasie Powstania Warszawskiego pracowała jako pielęgniarka w Szpitalu Maltańskim na ul. Senatorskiej 36. W pewnym dniu szpital został zdobyty przez Niemców, a do Sali z rannymi, w której pracowała „Joanna”, wpadł młody esesman i krzycząc „Polnische Banditen” chciał rozpocząć ostrzał leżących rannych.  Wówczas Teresa Krassowska wskoczyła na stół i spokojnym, lecz mocnym głosem zaczęła wyjaśniać Niemcowi, że jest to szpital międzynarodowy i nie ma tu bandytów. Spokój, opanowanie zrobiły wrażenie na esesmanie- wybiegł z sali. Ranni zostali uratowani. Teresa Krassowska zginęła potem na Starym Mieście, przysypana gruzami wraz z kilkoma swoimi koleżankami.

Dr Alina Zawadzka-Rużyłło

Bohaterska lekarka dr Alina Zawadzka-Rużyłło, która przebywając w całkowicie okrążonej „Reducie Wawelskiej” dowiedziała się, że w kamienicy naprzeciwko rodzi jakaś kobieta. Dr Rużyłło opuszcza się w nocy na prześcieradle z pierwszego piętra, przeczołguje się na drugą stronę ulicy, odbiera poród i wraca na swój właściwy posterunek.

Należy wspomnieć tu i działalności i farmaceutów, i chemików, którzy z narażeniem życia destylowali techniczny eter etylowy, aby uzyskać produkt nadający się do narkozy.

Jak ocenić skuteczność powstańczej służby zdrowia?

Większość lekarzy pracujących w czasie Powstania stwierdza zaskakująco małą liczbę zakażeń wtórnych i, jak już wspomniano, brak zakażeń tężcem oraz wyjątkowy brak wstrząsów pourazowych. Śmiertelność po postrzałach w brzuch i operacjach z otwarciem jamy brzusznej wynosiła poniżej 50%. Jest to coś doprawdy zdumiewającego! Przyczyną tego była wg ekspertów przede wszystkim szybkość udzielanej pomocy lekarskiej. Punkty opatrunkowe i szpitaliki polowe znajdowały się praktycznie tuż za linią walki. Sanitariuszki dostarczały rannych najczęściej w ciągu kilkunastu minut. Istotnym natomiast problemem były oparzenia, zwłaszcza powodowane pociskami zapalającymi (tzw.krowy).

Podpułkownik Henryk Lenk „Bakcyl” w swym pożegnalnym rozkazie napisał: „Spełniliście swój obowiązek w warunkach najcięższych, w jakich służba zdrowia kiedykolwiek pracowała”.

My pracownicy służb sanitarnych w Powstaniu mamy świadomość, że daliśmy z siebie wszystko.

Przedstawiono kilka zaledwie przekładów bohaterskiej, ale równocześnie efektywnej działalności pracowników służb sanitarnych w Powstaniu Warszawskim. My, byli lekarze i sanitariuszki, kombatanci, uważamy, że naszym poległym koleżankom i kolegom należy się coś więcej niż umieszczenie ich nazwisk na murze pamięci przed Muzeum Powstania. Koło Lekarzy, Medyków i Sanitariuszek Powstania Warszawskiego uważa za właściwe, a nawet niezbędne uwiecznienie pamięci naszych poległych koleżanek i kolegów chociażby w tej formie, jak zostały upamiętnione łączniczki, którym zbudowano w Józefowie k. Warszawy pomnik.

Pamięć o naszych bohaterach ginie. Młodzież niewiele wie o Powstaniu i jego uczestnikach. Niedawno zapytano w szkole, co młodzież wie o Powstaniu Warszawskim. Jeden z uczniów powiedział: „Dużo to nie wiem, ale słyszałem, że się podobno szykuje”.