<< powrót

Tajne Studia Medyczne w Warszawie 1940-1944

Dziennik z lat 1942–1945 Cz.3

Irena Ćwiertnia-Sitowska

Dziennik z lat 1942–1945

Cz.3

Rok 1943

11 lutego, czwartek

Po wykładzie z chorób wewnętrznych spotkałam się z Mamą i Jerzym. Rozpatrywaliśmy sposób działania. Mama przyniosła potwierdzenie identyfikacji listu, wykonanej przez eksperta z organizacji. Przed dwoma dniami Jerzy poprosił Annę o przepisanie dla niego notatek z wykładu (nic o tym nie wiedziałam). W ten sposób otrzymał pismo z jej maszyny. Spotkał się z moją Mamą, oddał jej pismo i ekspert orzekł, że jest to ta sama maszyna; w obu pismach jedna litera się nie odbijała, a druga miała „hak”. A więc został zdobyty dowód, że zrobiła to Anna. Ustaliliśmy, że na terenie szpitalnym nie możemy się komunikować, żeby nie drażnić Anny.

Dziadkowie podczas obiadu kategorycznie zabronili mi widywać się z Jerzym. Na noc zostałam u Dziadków. Mama poszła na ul. Przebieg.

12 lutego, piątek

Dziś rano znowu zbudziła mnie Mama, wpadła zrozpaczona z drugim listem. Znów został przechwycony. Co za szczęście! Ale czy było ich więcej?

Powiadomiłam w szpitalu Jerzego o drugim liście i powiedziałam, że rodzina żąda, żebyśmy się nie widywali.

13 lutego, sobota

U Dziadków spędziłam białą noc. Słyszałam, jak zegar wybijał godziny. W ciągu dnia w domu Dziadków odbyła się narada z wieloletnim kierownikiem Ubezpieczalni Społecznej, w której moja Mama pracowała od 1933 r. (kierownika podejrzewaliśmy, że należy do organizacji). To on załatwił eksperta identyfikującego listy. Powiedział, że chłopcy z podziemia chcą zlikwidować Annę. Ja się stanowczo sprzeciwiłam, orzekając, że nie będę swego szczęścia budować na cudzej śmierci.

15 lutego, poniedziałek

Nadal przebywam u Dziadków na ul. Focha, tylko po południu uczęszczam na lekcje do mojej uczennicy na Stare Miasto.

16 lutego, wtorek

Dziś pierwszy raz po przerwie sześciodniowej byłam w szpitalu. Nikt mnie nie pytał: „Dlaczego?”. W teczce z kartami chorobowymi stwierdziłam wielki nieporządek. Zaczęłam uzupełniać braki, wpisywać wyniki badań laboratoryjnych. Byłam obecna na operacji przepukliny.

17 lutego, środa

Przez dr. Kamińskiego zostałam przesłana do ambulatorium na ul. Jagiellońską. Kierownikiem był tam dr med. Mieczysław Pyrzakowski – starszy asystent naszego oddziału. Obserwowałam przypadki: złamania obojczyka oraz złamania ramienia. Na oddziale czekało na mnie dużo zaległej pracy administracyjnej. Z Jerzym porozumiewałam się tylko telefonicznie. Obawialiśmy się, czy nie będzie następnego listu.

18 lutego, czwartek

Po wykładzie z diagnostyki u dr. Bartoszka na chirurgii obserwowałam operację wycięcia sutka z powodu guza. Po korepetycjach powędrowałam na nocną naukę anatomii patologicznej do Bogusi Folfoszyńskiej w Aleje Jerozolimskie 32.

Następne dni, po porannym pobycie na chirurgii, uczyłam się w nocy u Bogusi.

23 lutego, wtorek

Wyjątkowy dzień na chirurgii. Doc. Butkiewicz wygłosił do nas pierwszy „wykład”. Było nas siedmioro. Trzy dziewczyny: Lucyna, Anna i ja, czterech chłopców: Janusz, Andrzej, Henryk i Jerzy. Docent mówił o martwicy i zgorzeli kończyn dolnych. Wykład odbył się na sali opatrunkowej. Na stojąco! Sterczeliśmy oparci o ściany. W takiej pozycji notowanie było niepodobieństwem. Pozostałam w szpitalu na dyżurze.

24 lutego, środa

Z miasta przywieziono pacjenta z raną postrzałową brzucha. Miał uszkodzoną esicę. Przyglądałam się laparotomii. Usunięto kulę z okolicy lędźwiowej. Dowiedziałam się od Jerzego, że w mieszkaniu u Anny na Krakowskim Przedmieściu byli chłopcy z organizacji i zagrozili jej, że przypłaci życiem, jeśli się nie opanuje i nie przestanie karygodnej działalności.

27 lutego, sobota

Na chirurgii uczyliśmy się zdejmować klamerki ze szwów. Dziś zrobiłam pierwszy zastrzyk dożylny. Dr Kamiński uczył mnie, jak się do niego przygotować, jak myć ręce, odkażać skórę chorego, posługiwać się strzykawką. Iniekcja udała mi się znakomicie. Doktor był ze mnie zadowolony.

Na mieście znów niespokojnie. W nocy uczyłam się z Bogusią anatomii patologicznej.

1 marca, poniedziałek

Rano po wykładzie dr. T. Bartoszka udaliśmy się na trzecie piętro do laboratorium. Silny wicher szalał po dachówkach. Tu pod samym dachem wykonywaliśmy badania dodatkowe: morfologie krwi, OB i analizy moczu. Noc znów spędziłam „pedagogiczną”, jak to nazwał Jerzy, u Bogusi.

2 marca, wtorek

Rano byliśmy na sekcji u dr med. Janiny Dąbrowskiej.

3 marca, środa

Docent T. Butkiewicz zaprosił nas na odczyt dr. W. Kamińskiego o krwotokach podoponowych.

6 marca, sobota

Obserwowaliśmy bardzo ciekawą operację skrętu jelit.

8 marca, poniedziałek

Rano na oddziale wewnętrznym, potem na chirurgii. Chora po resekcji jelita czuje się zadowalająco. Pod okiem dr. Czekalskiego zrobiłam zastrzyk dożylny z glukozy i soli fizjologicznej. Musiałam wstrzyknąć dużą ilość płynu, aż 80 mililitrów. Wielokrotnie naciągałam strzykawkę i naciskałam kciukiem mocno tłok. Szło mi dość opornie, palce bolały od uciskania tłoka. W nocy przeraźliwie wyły syreny – ogłoszono alarm lotniczy.

9 marca, wtorek

Towarzyszyłam dr. Lewandowskiemu na obchodzie chorych. Tym razem wykonałam zastrzyk domięśniowo w pośladek.

10 marca, środa, Popielec

Dziś miałam w nocy dyżur. Przyglądałam się operacji żylaków. Dr W. Kamiński tłumaczył nam objaw Perthesa. Operację można wykonać, gdy krążenie głębokie jest sprawne.

Asystowałam przy nacięciu rany postrzałowej w okolicy podudzia. Pod palcami czułam ciepło tkanek i krwi operowanej kobiety. Została postrzelona przez Niemców. O godzinie 11.00 wieczór przywieziono pacjenta z niedrożnością jelit. Została wykonana laparotomia, wycięcie części jelita i zrostów.

12 marca, piątek

Rano „praca biurowa” w kartach chorobowych. Odbyła się sekcja kobiety operowanej w sobotę; zmarła z powodu zapalenia otrzewnej.

Na ul. Górskiego byłam na wykładzie z farmakologii prof. J. Modrakowskiego.

25 lutego bez żadnego uprzedzenia Szkoła doc. Jana Zaorskiego została przymusowo usunięta z gmachu medycyny teoretycznej Uniwersytetu Warszawskiego. Docent Zaorski znalazł pomieszczenie w gmachu gimnazjum i liceum im. W. Górskiego. W nowym miejscu przystąpiono do przerwanych wykładów i ćwiczeń.

13 marca, sobota

Byliśmy w Szpitalu Dzieciątka Jezus na wykładzie dr. Mariana Stefanowskiego; Jerzy po wykładzie robił zdjęcia Andrzejowi Janowskiemu, Jerzemu Brzezińskiemu i mnie.

16 marca, wtorek

Po raz pierwszy na chirurgii przeprowadzaliśmy badania ginekologiczne.

18 marca, czwartek

Obserwowaliśmy wycięcie żeber. Zrobiłam kilka zastrzyków i opatrunków. Docent wyjaśniał nam przyczyny przytłumienia w płucach: z powodu krwotoku, płynu wysiękowego lub gruźlicy.

19 marca, piątek

Na oddziale wewnętrznym uczyliśmy się badania serca. Wieczorem, po imieninach Babci Józefy, wróciłam do szpitala na dyżur.

20 marca, sobota

Byłam znów na Nowogrodzkiej, na wykładzie dr. Mariana Stefanowskiego.

22 marca, poniedziałek

W Szpitalu Świętego Ducha oglądaliśmy urządzenia i aparaty rentgenowskie.

24 marca, środa

W sali koło prosektorium oglądaliśmy pod mikroskopem ciekawe preparaty anatomopatologiczne.

25 marca, czwartek

U doktor J, Dąbrowskiej zdałam dziś kolokwium z dobrym wynikiem. Po obiedzie na Karowej, w gmachu Polskiego Towarzystwa Higienicznego, wysłuchaliśmy wykładu Wandy Żurawskiej.

26 marca, piątek

Przyglądaliśmy się operacji pęcherzyka żółciowego w stanie zapalnym. Asystent usunął pęcherzyk wypełniony trzydziestoma kamieniami!!!

Po południu odbył się wykład farmakologii na ul. Górskiego 2.

Tego dnia o godzinie piątej po południu miała miejsce akcja pod Arsenałem. Nasz kolega ze Szkoły doc. J. Zaorskiego, Tadeusz Krzyżewicz, pseudonim „Buzdygan”, uzbrojony w visa, został ranny w brzuch. Przyniesiono go w stanie bardzo ciężkim do Szpitala Przemienienia Pańskiego, na nasz oddział.

27 marca, sobota

Rano Henio Góralski przyniósł do szpitala przykrą wiadomość. Wywołała ona ogólne wzburzenie i zaniepokojenie. Niemcy po wczorajszej akcji zażądali, by słuchacze naszej Szkoły wyjechali do pracy do Niemiec. Arbeitsamt wzywał pielęgniarzy.

Na zabiegowej Andrzej Janowski asystował przy wycięciu żebra. Jerzy i ja asystowaliśmy przy transfuzji bezpośredniej. Po południu udaliśmy się do Szkoły na ul. Górskiego. Nastrój panował okropny. Wykładów nie było. Wygłoszono do nas dwa przemówienia, zachęcające do wyjazdu do Rzeszy.

Docent Jan Zaorski, dyrektor administracyjny, reprezentujący Szkołę przed władzami okupacyjnymi i arbeitsamtem, poinformował nas, że został zmuszony do oddania imiennych list uczniów-chłopców. Od tej chwili każdy musi obronić się indywidualnie, aby uniknąć wyjazdu. Wyjaśnił, że Niemcy ochotników wyślą do szpitali niemieckich w małych, nie bombardowanych miastach lub do kolumn dezynfekcyjnych w naszych szpitalach. Polecili, by podać 120 nazwisk, z tej liczby oni sami chcieli wybrać dla siebie dogodnych kandydatów. To żądanie to odwet za wczorajszą akcję pod Arsenałem.

29 marca, poniedziałek

Udaliśmy się na sekcję zwłok kobiety po żółtaczce pochodzenia mechanicznego. Na sali prosektoryjnej pojawił się doc. Butkiewicz; dr med. Dąbrowska miała oficjalną i dumną minę, bez czołobitności. Docent, urażony, popatrzył na zwłoki i bez słowa opuścił salę prosektoryjną.

Lekarze z chirurgii mieli po prostu idee fixe na punkcie docenta. Był dla nich wielkim autorytetem, jednocześnie bali się go bardzo, drżeli na jego widok.

Stan kolegi Tadeusza Krzyżewicza nadal bardzo ciężki. Ma potworne bóle brzucha, trudne do zniesienia. Rozpoznano u niego zapalenie otrzewnej.

30 marca, wtorek

Na chirurgii przyglądałam się usunięciu nerwu przeponowego. Cały dzień minął w ponurym nastroju. Tłukła mną chandra i rozpacz.

Umierał nasz kolega Tadeusz. Miał uogólnione zapalenie otrzewnej, a przy tym coraz większe bóle. Zniecierpliwiony, kazał się wozić na wózku wzdłuż korytarza. Jego matka widząc, że lekarze nie mogą mu pomóc, szalała z rozpaczy. Miało się odbyć koleżeńskie zebranie w sprawie wyjazdu do Rzeszy. Jednak wyniknęło wielkie fiasko, każdy będzie musiał załatwić sobie ausweis na własną rękę. Podobno do tej pory zgłosił się jeden ochotnik do wyjazdu.

31 marca, środa

Oglądaliśmy amputację sutka.

Docent chciał obecnie prowadzić dla nas regularne wykłady. Wydawało mi się, że to trochę zbyt późno. Już czwarty miesiąc jesteśmy na oddziale chirurgicznym.

2 kwietnia, piątek

Wykonano amputację stopy i resekcję żeber. Badałam chorego z przepukliną.

Dziś zmarł nasz kolega Tadeusz Krzyżewicz. W ostatnich dniach cierpiał tak bardzo, że nie mogliśmy na to patrzeć.

3 kwietnia, sobota

Jest nam bardzo smutno. Z powodu śmierci kolegi. W szpitalu zwykła codzienna praca.

4 kwietnia, niedziela

Wieczorem znów byłam na dyżurze. O dwunastej obudziło mnie gwałtowne pukanie do drzwi. Przywieziono mężczyznę z wypadku tramwajowego: zakrwawione ubranie, kończyny dolne wisiały na strzępkach skóry. Był całkowicie nieprzytomny, kompletnie pijany. Z usypianiem nie było kłopotu, gdyż w jego stanie narkoza była całkowicie zbędna. Dr Dąbrowska z Jerzym przystąpili do amputacji. Odcięli lewe udo i prawe podudzie. Pacjent cały czas, oczywiście z powodu upojenia alkoholem, nie zdawał sobie sprawy, co się z nim stało. Widok był przerażający. Kawały nóg wrzucono do kosza. Sytuacja mimo tragizmu była jednak niepozbawiona momentów komicznych z powodu zachowania się pacjenta. Operujący w pocie czoła piłowali wystające kości. Wreszcie zaopatrzono kikuty opatrunkami. Zabieg trwał do trzeciej rano.

5 kwietnia, poniedziałek

Dziś zrobiłam dwa zastrzyki dożylne zupełnie samodzielnie. Pacjent operowany w nogi już wytrzeźwiał i wrzeszczał: „Gdzie są moje nogi ?”

6 kwietnia, wtorek

Słońce świeciło jasno, a my w budynku prosektoryjnym odczuwaliśmy przejmujący chłód. Marzliśmy potwornie w pracowni histopatologicznej, oglądając pod mikroskopem preparaty anatomopatologiczne. Na chirurgii obserwowaliśmy ciekawą operację ginekologiczną. Przed zabiegiem podejrzewano, że to jest cysta. Po wyłonieniu całej macicy guz wyglądał na ciążę. Nastąpiła ogólna konsternacja. W czasie operacji wezwano ordynatora z ginekologii; on zdecydował, że jest to olbrzymi mięśniak-włókniak. Polecił chirurgom usunąć macicę w całości. Po tej operacji przywieziono mężczyznę z wypadku, ze zwichniętą kończyną dolną z powikłaniami. Widoczne było przerwanie skóry, mięśni i wyłonienie kości strzałkowej bez jej uszkodzenia. Natomiast została przerwana torebka stawowa.

cdn