<< powrót

Pamiętnik TLW 2007

Zbigniew Ścibor- Rylski

Halina Jędrzejewska

„Sławka”

Zbigniew Ścibor- Rylski

Urodził się na Ukrainie 10.III.1917 r. w majątku rodziców- Browki. Jego przodkowie brali udział w powstaniu styczniowym i listopadowym. W 1920 r. rodzina Zbyszka – rodzice, trzy siostry i on przedostała się do kraju dzięki pomocy żołnierzy Wojska Polskiego – pociągiem sanitarnym z rannymi.

Niewiele brakowało, a byłby rozdzielony z rodziną i pozostał w Rosji. Gdy pociąg stanął na stacji, żołnierz, który się bawił ze Zbyszkiem, wszedł na stację razem z nim. I nagle pociąg ruszył. Żołnierz zdołał wrzucić dziecko do wagonu i sam w ostatniej chwili wskoczył do pociągu.

W kraju ojciec rozpoczął pracę w Zwierzyńcu nad Wieprzem w ordynacji Zamoyskich. Zbyszek ukończył szkołę powszechną w Zwierzyńcu, kontynuował naukę w Zamościu a potem w Rydzynie w gimnazjum im. Sułkowskich. Maturę uzyskał w Kaliszu w gimnazjum im. Tadeusza Kościuszki.

Miał 14 lat, gdy po wypadku zmarł jego ojciec. W 1936 r. – po maturze wstąpił do szkoły podchorążych lotnictwa – grupa techniczna. W 1939 r. po ukończeniu szkoły został mianowany na stopień podporucznika i przydzielony do I pułku lotniczego. Brał udział w walkach Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Polesie” dowodzonej przez gen. Franciszka Kleeberga. Po bardzo ciężkich walkach pod Kockiem i ogromnych stratach 6 października doszło do kapitulacji grupy „Polesie”. Zbyszek w grupie 10-ciu kolegów z pułku lotnictwa usiłował przebić się do Rumunii. Otoczeni przez Niemców dostali się do niewoli. Znalazł się w Starogardzie, skąd został skierowany do pracy u bauera, a następnie do bardzo ciężkiej i w bardzo złych warunkach pracy w cegielni. Stamtąd uciekł w kilkuosobowej grupie kolegów z lotnictwa. Szli wyłącznie nocami pokonując najrozmaitsze trudności i dopiero po przekroczeniu granicy polsko-niemieckiej kontaktowali się z ludnością polską, która udzielała im daleko idącej pomocy. Przekazywano ich sobie z rąk do rak. Zbyszek spędził blisko miesiąc w leśniczówce – odpoczywał i nabierał sił przed dalszą wędrówką. Zaopatrzono go – dla bezpieczeństwa – w mundur kolejarski i w nim przejechał pociągiem trasę Poznań – Rawicz – Wrocław. 1 września 1940 r. znalazł się w Warszawie. Na ulicy przypadkowo spotkał dowódcę z I pułku lotnictwa mjr Prochazkę. Szedł chwilę za majorem i gdy już był tuż za nim szepnął: „Panie majorze melduje się porucznik Ścibor-Rylski”. Major nie odwracając się odpowiedział szeptem „proszę iść za mną”. Włączył się od razu do pracy konspiracyjnej, został przydzielony do grupy, która typowała i przygotowywała miejsca do zrzutów lotniczych. W tej komórce działał do czerwca 1943 r., kiedy został skierowany do Kowla, w celu przygotowania miejsc do zrzutów w tamtym rejonie. Przed wyjazdem do Kowla został mu nadany przez Komendę Główna Armii Krajowej pseudonim „Motyl”. W niedługim czasie, wobec braku możliwości prowadzenia tego typu działań w rejonie Kowla, żołnierze konspiracji działający na tamtym terenie dostali rozkaz przejścia do tworzącej się 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty, która oficjalnie została powołana 1 stycznia 1944 r. Zbyszek został mianowany dowódcą kompanii w batalionie „Sokół” dowodzonym przez cichociemnego Michała Fijałkę. Z 27 Wołyńską Dywizją Piechoty brał udział w ciężkich walkach między Kowlem a Chełmem. Dywizja przebijała się z Wołynia na północ w lubelskie. We wsi Sztuń w ciężkich 3-dniowych bojach Dywizja wzięła do niewoli ponad 80 Niemców i zdobyła 12 wozów z bronią i zaopatrzeniem. Za bohaterstwo w tej samej walce „Motyl” został odznaczony orderem wojennymVirtuti Militari.

Okrążona przez Niemców Dywizja przebijała się przez lasy Szackie ponosząc ogromne straty w ludziach, koniach i sprzęcie. Zbyszek ze smutkiem wspominał jak w bagnach lasów Szackich stracił swojego ukochanego konia.

22 lipca 1944 r. został wezwany do Warszawy w związku z przygotowaniami do powstania. 1 sierpnia rano dostał rozkaz stawienia się w lokalu przy ul. Pańskiej u mjr „Witolda” – Tadeusza Runge CC i został włączony do batalionu „Czata 49” w zgrupowaniu ppłk „Radosława”, jako dowódca plutonu, a następnie dowódca kompanii i zastępca dowódcy batalionu. Przeszedł z batalionem „Czata 49” cały szlak bojowy – Wola, Muranów, Stare Miasto. 30 sierpnia wszedł do kanału na pl. Krasińskich z grupą desantową, która miała za zadanie dotarcie kanałami do placu Bankowego, po wyjściu na górę opanowanie placu, połączenie się z oddziałem przebijającym się ze Starego Miasta górą, oraz z oddziałami Śródmieścia.

We wspólnej walce mieliśmy otworzyć drogę dla oddziałów powstańczych wycofujących się ze Starego Miasta.

Desant – jak wiadomo – nie powiódł się, uczestnicy desantu przeszli kanałami do Śródmieścia.

3 września „Motyl” przeszedł z grupą „Radosław” na Czerniaków. W drugiej dekadzie września walki na Czerniakowie bardzo się nasiliły. 19 września na przyczółku Czerniakowskim wylądowała 1-sza grupa desantowa Wojska Polskiego. „Motyl” na rozkaz „Radosława” przyjmował grupy desantowe i rozprowadzał na stanowiska obronne. Gdy dowódca desantu mjr Kononkow został ranny, „Motyl” został mianowany przez płk „Radosława” dowódca grupy „Kościuszkowców”. 20 września wobec wielkich strat i niemożności utrzymania Przyczółka Czerniakowskiego grupa „Radosława” przeszła kanałami na Mokotów i brała udział w walkach na tamtym terenie, m.in. „W Królikarni”. 26 września resztka zgrupowania powróciła kanałami do Śródmieścia.

Po kapitulacji na rozkaz ‘Radosława” „Motyl” w grupie 15- osobowej wyszedł z Warszawy z ludnością cywilną w celu prowadzenia działalności konspiracyjnej do czasu zakończenia wojny. Zamieszkał w Milanówku, działał m.in. na terenie Częstochowy i Krakowa.

Z rodziny „Motyla”, która w czasie powstania była w Warszawie przeżyła Matka „Motyla” i najmłodsza z sióstr Danuta, która znalazła się w Śródmieściu. Danuta w czasie okupacji była „Ciotką” cichociemnych i żoną CC Bohdana Piątkowskiego ps. „Mak”, „Dżul” zrzuconego do kraju w marcu 1942 r. i przydzielonego do „Wachlarza”. Aresztowany przez gestapo w Mińsku Białoruskim zginął w więzieniu. Dwie starsze siostry „Motyla” zginęły w czasie Powstania na Żoliborzu. Po zakończeniu wojny pojechał do Poznania. Tam pracował w Państwowym Przedsiębiorstwie Handlu Samochodami (Motozbyt), do 1950 r. kiedy przeszedł do pracy w INCO. W 1963 r. przeniósł się do Warszawy i nadal, aż do przejścia na emeryturę w 1977 r., pracował w INCO. Zamieszkał w Radości.

W 1947 r. ożenił się z Zofią Kochańską, która w czasie okupacji pracowała w komórce wywiadu Komendy Głównej Armii Krajowej na Zachód jako „Marie Springer”. Była jedną z wybitnych i bardzo zasłużonych osób w wywiedzie KGAK. Aresztowana w 1943 r. we Lwowie uciekła ze strzeżonego przez gestapo szpitala.

Przeżyli razem w bardzo udanym, szczęśliwym związku 52 lata. „Motyl” posiada wiele odznaczeń bojowych i cywilnych.

Został odznaczony Srebrnym Krzyżem Virtuti Militari – dwukrotnie , dwukrotnie Krzyżem Walecznych, Krzyżem Armii Krajowej, Warszawskim Krzyżem Powstańczym, Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą i wieloma innymi.

Na stopień kapitana został mianowany w pierwszych dniach sierpnia 1944, po wojnie – na kolejne stopnie oficerskie, a 7 maja 2005 r. – na stopień generała brygady.

Z najważniejszych jego działań społecznych w okresie powojennym trzeba wymienić zorganizowanie środowiska żołnierzy batalionu „Czata 49”, udział w Komitecie Społecznym Budowy Pomnika Powstania Warszawskiego, współorganizowanie Związku Powstańców warszawskich, którego funkcję prezesa pełni czwarta kadencję.

„Motyl” jest członkiem Kapituły Orderu Wojennego Virtuti Militari, członkiem Rady Ochrony pamięci Walk i Męczeństwa, członkiem rady Kombatantów przy Urzędzie do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych.

Ostatnio został powołany do Rady Kombatantów przy Prezydencie Lechu Kaczyńskim.

„Motyl” jest człowiekiem pogodnym, życzliwym dla ludzi, posiada poczucie humoru. Jest z natury optymistą i uważa, że z najtrudniejszej nawet sytuacji można znaleźć wyjście. Raz w życiu – jak mi mówił w czasie bardzo ciężkich walk pod Kockiem nie był pewien, czy ktokolwiek z samodzielnej grupy operacyjnej „Polesie” ocaleje. Ale i wtedy nie zrezygnował. Był zawsze przekonany, że los mu sprzyja i że w życiu nic złego Go nie spotka. Kocha życie, lubi ludzi, jest bardzo towarzyski, co roku bierze udział w balu ziemian i tańczy do białego rana.

Taki oto jest nasz „Motyl”, generał brygady Zbigniew Ścibor-Rylski.