<< powrót

Jerzy JURKIEWICZ Rozważania

Wstęp i kilka słów o Krajowym Zjeździe Delegatów PTL 2015

Jerzy Jurkiewicz

Po drugiej stronie lustra

rozważania

o przyjaźni, lojalności, rzetelności i prawdzie,

tudzież o pożytkach wszelakich za ich przyczyną się okazujących,

z książką Jerzego Woy-Wojciechowskiego

Moje Towarzystwo

w tle

 

 

 

Warszawa, 2015/2016

Spis treści

 

Wstęp

I. Kilka słów o Krajowym Zjeździe Delegatów PTL 2015

II. Po drugiej stronie lustra

III. List Prof. Jerzego Woy-Wojciechowskiego z dnia 11 marca 2015 r. do Prof. Jerzego Jurkiewicza

IV. List Prof. Jerzego Jurkiewicza do Prof. Jerzego Woy-Wojciechowskiego z dnia 15 kwietnia 2015 r.

V. W oparach absurdu, czyli strona internetowa PTL

Zakończenie

Wstęp

Do napisania moich rozważań Po drugiej stronie lustra impulsem bezpośrednim stała się lektura książki Prof. Jerzego Woy-Wojciechowskiego Moje Towarzystwo. W miarę czytania, ogarniało mnie coraz większe zdumienie – odmienność obrazów rzeczywistości zachowanych w pamięci Pana Profesora i mojej okazała się wręcz zaskakująca, wziąwszy pod uwagę, iż w wielu zdarzeniach wspólnie uczestniczyliśmy, tworząc je.

W książce Pana Profesora znalazły się również wątki bezpośrednio dotyczące Towarzystwa Lekarskiego Warszawskiego, które ze zrozumiałych powodów zainteresowały mnie najbardziej. I cały czas to zdumienie. Niektóre opisy zdarzeń przedstawione przez Pana Profesora różnią się od rzeczywistego przebiegu wydarzeń w stopniu, który tylko z trudem daje się podciągnąć do określenia „to nie jest tak jednoznaczne”. Moje wątpliwości odnośnie poruszanych przez Pana Profesora tematów wyrażałem już wcześniej w korespondencji z dnia 15 kwietnia 2015 r., będącej odpowiedzią na list Pana Profesora z dnia 11 marca 2015 r. Starałem się w oparciu o obszerne materiały źródłowe, wskazać na niezgodność niektórych opisów i ocen Pana Profesora z rzeczywistym przebiegiem wydarzeń. Muszę przyznać, iż moje wywody nie odniosły sukcesu. Pan Profesor swoje oceny i opinie powtórzył kilka miesięcy później w książce Moje Towarzystwo.

Wśród tematów obecnych zarówno w książce Moje Towarzystwo, jak i we wspomnianej wcześniej korespondencji, ważne miejsce zajmują problemy związane z historią Towarzystw Lekarskich w Polsce, w tym z historią i genezą powstania Polskiego Towarzystwa Lekarskiego. Pan Profesor wielokrotnie odnosił się do nich także w swoich wcześniejszych wystąpieniach („Gazeta Lekarska” 2005). Do tych zagadnień odnoszą się również treści zawarte na stronie internetowej PTL www.ptl.org.pl w zakładce „historia”, na którą wprowadzone zostały przez anonimowego autora, i na której od co najmniej kilku miesięcy (jeśli nie dłużej) figurują. Żałuję, iż dotarłem do tej strony dopiero teraz, w czasie przygotowywania „rozważań…”.

Absurdalność zawartych tam informacji jest wręcz porażająca. Najdziwniejsze jest jednak to, że treści w niej zawarte są dostępne od wielu miesięcy, a nawet lat: nikt z odbiorców nie zwrócił na nie  uwagi, nie zareagował.

Być może niewiele osób jest zainteresowanych sprawami, o których na tej stronie napisano.

Być może niewiele osób, poza nielicznymi już historykami medycyny, wie jak było naprawdę.

Być może – i prawdopodobnie to jest właściwa odpowiedź, tzw. przeciętny Czytelnik napotykając określone informacje na bądź co bądź stronie głównej – internetowej szanowanego Towarzystwa uważa, iż skoro umieszczono tam konkretne wydarzenia, z podaniem liczb, nazwisk, dat, przedstawiono na ten temat opinie i wydano ocenę, to znaczy, że tak było, że należy temu wierzyć.

W każdym razie, ze względu na wręcz kuriozalne zapisy tej strony (oficjalnej strony PTL!) włączyłem ocenę jej zawartości do moich rozważań w ostatniej ich części, w rozdziale – „w oparach absurdu, czyli strona internetowa PTL”. Uważam, iż brak reakcji na tego rodzaju „informacje” utrwala fałszywy, skrzywiony obraz rzeczywistości z wszystkimi negatywnymi tego skutkami.

Spora część wspomnień opisanych w książce Moje Towarzystwo dotyczy również mojego osobistego życia. Dotyczy faktów i wydarzeń, o których mogę napisać: ja tam byłem, ja to widziałem, brałem w tym udział. Pan Profesor o moim udziale w opisywanych przez siebie wydarzeniach nie tylko opowiada, ale także ocenia i komentuje. Z oczywistych powodów, będąc niejako „przywołanym do tablicy”, muszę i chcę do opowiadań Autora się odnieść.

Z „niektórych wspomnień i refleksji” Pana Profesora Jerzego Woy-Wojciechowskiego powstała obszerna książka, bogata licznymi wątkami opisywanych faktów i wydarzeń, refleksji, ocen, opinii i komentarzy. Moje Towarzystwo to opowiadanie Autora o 45 latach Jego życia splecionego „nierozwiąźle i nierozerwalnie” z Polskim Towarzystwem Lekarskim.

Należy wyrazić szacunek dla trudu Autora, który obrazy rozproszone po zakamarkach pamięci, albo ukryte w rozmaitych, niekiedy już zapomnianych dokumentach, zapiskach i zdjęciach, który te obrazy minionej rzeczywistości zebrał w jedną ciekawą całość. Szacunek dla Autora wymaga, aby odnieść się do Jego dzieła, aby je ocenić, wyrazić opinię. Mnie, dodatkowo zobowiązuje do tego i to w sposób szczególny – nasza trwająca już od ponad 20 lat, jak ją określił Pan Profesor „szorstka” przyjaźń. Dla rzetelnego zrecenzowania książki Pana Profesora, ze względu na bogactwo zawartych w niej wątków, trzeba by napisać książkę – książkę o książce, a dochodzi do tego jeszcze odpowiedź na list Pana Profesora z dnia 15 marca 2015 r. i ocena treści strony internetowej PTL. Cóż, przyznaję, nie dałem rady. Z moich usiłowań wywiązania się z powinności zajęcia stanowiska wobec publikacji Pana Profesora powstały zaledwie „rozważania…”, które, przy dużej życzliwości i z przymrużeniem oka, może dałoby się nazwać niewielką, skromną nowelką.

W „rozważaniach…” próbuję się odnieść, jako uczestnik i bezpośredni obserwator, do wielu wydarzeń mających miejsce w ciągu ostatnich 20 z 45 lat opisanych przez Pana Profesora, do wydarzeń, które jak się okazuje, oglądaliśmy w wielu przypadkach z dwóch różnych stron lustra. Kto z tej prawdziwej? Niech osądzą inni.

 

I. Kilka słów o Krajowym Zjeździe Delegatów PTL 2015

 

Na początku pragnę pięknie podziękować Panu Profesorowi dr. hab. med. Jerzemu Woy-Wojciechowskiemu za nieoczekiwany, miły prezent w postaci książki Moje Towarzystwo, którą otrzymałem z Jego rąk w czasie obrad Krajowego Zjazdu Delegatów PTL, który odbywał się w Warszawie w Hotelu Hilton w dniu 2 października 2015 r.

Nieoczekiwanie ten sympatyczny gest Pana Profesora okazał się ważnym elementem prowadzonych obrad jako „forma sprawozdania Prezesa i Zarządu Głównego PTL” (cytat z protokołu sprawozdania Przewodniczącego Zjazdu dr. A. Czarneckiego). Tym ważniejszym, iż Prezes Profesor Jerzy Woy-Wojciechowski w swoim wystąpieniu nie ograniczył się tylko do omówienia swojej i Zarządu działalności w ciągu ostatniej kadencji, ale nawiązał do 45-letniego okresu swojej pracy w Polskim Towarzystwie Lekarskim.

Na Zjazd przyjechało z różnych, nieraz odległych od Warszawy stron Polski, 91 delegatów z poszczególnych Oddziałów reprezentujących Towarzystwo, które „dzisiaj skupia blisko 25000 dobrowolnie zrzeszonych lekarzy”, jak informuje na s. 7 Autor Mojego Towarzystwa. Odnosząc się do podanej liczby członków PTL, zalecałbym więcej ostrożności przy ocenie ich liczebności. Najdelikatniej mówiąc, liczba 25000 wydaje się bardzo mocno przeszacowana.

Ale wróćmy do Zjazdu. Rozpoczął się o godz. 10.00 w pierwszym terminie i o 10.30 w drugim. Delegaci zdążyli wybrać nowego Prezesa, którym został prof. dr hab. Waldemar Kostewicz, wybrano także 31-osobowy Zarząd Główny. Obrady plenarne trwały do godziny 14.00, kiedy zostały przerwane przez Przewodniczącego Zjazdu dr. A. Czarneckiego, który „ogłosił zakończenie obrad plenarnych Zjazdu w związku z upływem terminu dysponowania salą i zaprosił nowo wybranych członków władz Towarzystwa do ukonstytuowania się korzystając z sali sąsiedniej” (cytat z protokołu sprawozdania Przewodniczącego Zjazdu dr. A. Czarneckiego). Z powyższego wynika, iż organizatorzy Zjazdu przyjęli założenie zakładające możliwość przeprowadzenia ogólnopolskiego zgromadzenia sprawozdawczo-wyborczego odbywającego się raz na cztery lata w czasie 210 minut (10.30-14.00) łącznie z przerwą w obradach. W programie Zjazdu w przewidzianym czasie zaplanowano 18 „zwyczajnych” pozycji (wybory komisji, sprawozdania, wybory kandydatów do władz, w tym wybory Prezesa, członków Zarządu, Komisji Rewizyjnej i Sądu Koleżeńskiego, prezentacje kandydatów, wolne wnioski itp.) Do tego, i tak już obszernego katalogu, dodano punkt o zatwierdzeniu proponowanych zmian w Statucie, umieszczając go w 13 punkcie programu.

Do programu wprowadzono także, już poza zatwierdzonym porządkiem obrad, wniosek o nadanie Prof. Jerzemu Woy-Wojciechowskiemu tytułu Honorowego Prezesa PTL – który zgłoszono wobec kategorycznej odmowy Pana Profesora do kandydowania na kolejną kadencję. Propozycję o nadaniu tytułu Honorowego Prezesa zebrani przyjęli jednogłośnie. Wreszcie sporo czasu zajęło bardzo sympatyczne osobiste spotkanie Uczestników Zjazdu z ustępującym Prezesem, który każdemu z 91 obecnych na Sali, oprócz serdecznego uścisku dłoni, wręczał także swoją książkę Moje Towarzystwo.

Po wysłuchaniu sprawozdania Prezesa Jerzego Woy-Wojciechowskiego nasunęło mi się kilka wątpliwości, których jednak nie zgłosiłem na sali obrad z kilku powodów:

1. Nierealistyczny harmonogram obrad spowodował, iż toczyły się one pod presją czasu, którego było zbyt mało dla przeprowadzenia szerokiej, merytorycznej dyskusji o najważniejszych problemach środowiska lekarskiego. Organizatorzy po prostu nie wzięli pod uwagę faktu, iż 91 delegatów przyjechało do Warszawy nie tylko po to, aby wziąć udział w głosowaniu, ale także, a może nawet przede wszystkim, aby wspólnie, raz na cztery lata przedyskutować i zastanowić się nad kierunkami koniecznych zmian w przyszłości, w kontekście aktualnego stanu służby zdrowia w Polsce. Nie stworzono im takiej możliwości. Szkoda. W zaistniałej sytuacji wybrałem opcję wysłuchania nielicznych głosów (4) w okrojonej limitem czasu dyskusji, bez przedkładania własnych refleksji i wątpliwości, nad którymi i tak nie byłoby ani gdzie, ani kiedy dyskutować.

2. Uznałem, że skoro książka Pana Profesora Jerzego Woy-Wojciechowskiego jest formą sprawozdania z działalności Prezesa i Zarządu Głównego, to przed zabraniem głosu  w dyskusji należałoby wcześniej chociaż pobieżnie zapoznać się z jej treścią.

3. Podążając za przykładem niedoścignionej elegancji Pana Profesora, postanowiłem zachować się podobnie jak On w analogicznej sytuacji – kiedy to w czasie Walnego Zgromadzenia Towarzystwa Lekarskiego Warszawskiego „nie chciał zabierać głosu w czasie wygłaszania w tak pogodnym klimacie sprawozdania…” (cyt. z listu z dn. 11 marca 2015 r. zamieszczony w całości niżej). Przeto i ja, uwagi, które zamierzałem wygłosić na sali obrad w czasie Zjazdu, przedstawiam dopiero teraz. Czynię to z nadzieją, iż staną się one jakimś rodzajem uzupełnienia – może aneksu? – do sprawozdania-książki Pana Profesora, przydatnego być może zarówno dla Autora, dla przypomnienia zatartych w pamięci szczegółów, jak i dla Czytelników, którzy otrzymają w ten sposób informacje dodatkowe, uzupełniające bądź korygujące opisy wydarzeń, zawarte w publikacji Pana Profesora.

c.d. <- Ciąg dalszy po kliknięciu c.d