<< powrót

Powstanie Warszawskie i Medycyna tom I

WSPOMNIENIA Z POWSTANIA WARSZAWSKIEGO

Zuzanna CICHY–KRAŚNICKA

WSPOMNIENIA Z POWSTANIA WARSZAWSKIEGO

Jestem rodowitą Warszawianką. Urodziłam się 5 XI 1924 r. Ojciec pochodził z Kalisza, zaś rodzina mojej matki co najmniej od trzech pokoleń związana była z Warszawą. Od dzieciństwa mieszkałam w Śródmieściu przy ulicy Nowy Świat 22, a od 1936 r. przy ulicy Kruczej 7. Obraz przedwojennej Warszawy zachował się do dziś w mojej pamięci. Byłam uczennicą prywatnej szkoły im. Anieli Wareckiej przy ul. Foksal 18. Mój młodszy brat Zbyszek chodził do szkoły im. Wojciecha Górskiego przy ul. Hortensji 2 (obecnie ulica Górskiego). W czerwcu 1939 r. Zbyszek ukończył V klasę szkoły powszechnej, a ja zaliczyłam III klasę gimnazjum ogólnokształcącego. Nie przypuszczałam wówczas, że może się cokolwiek zmienić w naszym spokojnym życiu.

1 września 1939 r. wybuchła II wojna światowa. Przeżyliśmy bombardowanie i oblężenie Warszawy. W dniu 26 IX wojska wroga wkroczyły do Warszawy. Zaczęła się okupacja i życie w zniszczonym mieście. Budynek szkoły Górskiego był tylko częściowo uszkodzony. Nauczyciele i uczniowie we wspólnym wysiłku dokonali remontu: wyniesiono gruz, wstawiono szyby w oknach, załatano dziury w dachu. W szkole Górskiego wznowiono naukę 25 X i Zbyszek zaczął uczęszczać do VI klasy szkoły powszechnej. Gmach mojej szkoły spłonął całkowicie 25 IX w czasie oblężenia Warszawy. Okupant zezwolił tylko na otwarcie szkół powszechnych i zawodowych. Legalna nauka w szkołach średnich i wyższych została zabroniona. W całej Warszawie rozpoczęło się tajne nauczanie. Dyrektor mojej szkoły, Grzegorz Zawadzki, wspólnie z nauczycielami zorganizował tajne komplety domowe dla uczennic klas gimnazjalnych i licealnych. W roku szkolnym 1939/1940 ukończyłam IV klasę gimnazjum, zaś mój młodszy brat skończył VI klasę szkoły podstawowej. W ciągu dalszych lat okupacji uczyliśmy się nadal, pomimo że udział w tajnym nauczaniu był wielkim ryzykiem zarówno dla nauczycieli jak i uczniów i rodziców.

W kwietniu 1942 r. zmarł mój jedyny brat, uczeń nielegalnej II klasy gimnazjalnej. Przyczyną śmierci było zapalenie opon mózgowych (epidemia tej choroby panowała wówczas w Warszawie). Ciężko przeżywałam rozpacz rodziców po stracie syna. W tej sytuacji całą siłą woli walczyłam z własną depresją, aby przygotować się do egzaminów maturalnych. Tajną maturę uzyskałam w czerwcu tego roku. We wrześniu 1942 r. rozpoczęłam naukę w Szkole Zawodowej dla Pomocniczego Personelu Sanitarnego doc. Jana Zaorskiego. W rzeczywistości szkoła była tajnym Wydziałem Lekarskim UW. Przez cztery semestry od IX 1942 r. do VII 1944 r. zaliczyłam więcej niż dwa lata studiów medycznych. 1 VIII 1944 r. nastąpiła przerwa w nauce, bo wybuchło powstanie. Ja stałam się sanitariuszką AK, chociaż przedtem nie byłam harcerką i nie należałam do tajnych organizacji. Prawie wszyscy koledzy ze szkoły doc. Zaorskiego byli członkami organizacji konspiracyjnych. Niestety, ja tylko mogłam im zazdrościć. Zrozpaczeni rodzice po śmierci mego brata Zbyszka błagali mnie, abym nie brała czynnego udziału w podziemnych organizacjach.

Wraz z wybuchem powstania wszystko się zmieniło. Sąsiedzi z mego domu, p. Władysław Miksa i p. Andrzej Boboli (obaj aktywni członkowie AK ze zgrupowania Chrobry II), mianowali mnie sanitariuszką na nasz dom i przyległe kamienice, gdyż dowiedzieli się, że jestem studentką tajnej medycyny. Wręczyli mi opaskę biało-czerwoną na ramię, trochę środków opatrunkowych oraz legitymację sanitariuszki wystawioną przez ich ugrupowanie akowskie. Przez dwa miesiące powstania trwałam na posterunku przy Kruczej na odcinku między ulicami Wilczą i Piusa XI (obecnie Piękną).

Na początku powstania wszyscy mieszkańcy byli optymistami i wierzyli, że walki powstańcze szybko zakończą się zwycięstwem. Ludność cywilna wykonała przejścia przez podwórka sąsiadujących kamienic oraz przez piwnice dzięki wykopanym otworom w murach. W ten sposób powstały bezpieczne połączenia pomiędzy ulicami, a nawet dzielnicami dla łączników, dla poczty harcerskiej oraz dla mieszkańców. Ogólny zryw powstańczy podziałał mobilizująco także na moją matkę, która od początku dni sierpnia zorganizowała w naszym mieszkaniu obiady dla pięciu lub sześciu osób z dzielnicowego dowództwa AK. Przychodzili oni z ulicy Marszałkowskiej, z budynku kina „Polonia” poprzez wykopane przejścia łączące domy z parzystej strony Marszałkowskiej z naszym domem przy Kruczej nr 7. Niestety, stołówka czynna była tylko przez dwa tygodnie, gdyż wyczerpały się zapasy żywności. Z każdym dniem powstania zwiększała się liczba ludności w naszej dzielnicy. Przychodzili ludzie ze zniszczonych, zbombardowanych czy popalonych domów. W naszym mieszkaniu także się zagęściło. Jako pierwsza dołączyła do nas moja ciotka Zuzanna Harfig. Uciekła ze swego wspaniałego mieszkania z domu przy ulicy Służewskiej, gdyż wokół trwały walki o każdy dom. Dotarła do nas lekko ranna, w stanie całkowitego wyczerpania fizycznego i psychicznego z małym tobołkiem osobistych rzeczy.

W sierpniu na Kruczej był względny spokój, lecz odgłosy walki dochodziły z placu Trzech Krzyży, z Koszykowej, z Szopena, z Natolińskiej. W drugiej połowie sierpnia powstańcy zdobyli budynek stacji telefonicznej, tzw. Małej PAST–y przy ul. Piusa XI w pobliżu Marszałkowskiej. Rannych umieszczono w powstańczym szpitalu przy ul. Mokotowskiej, a zmarłych grzebano na pobliskich skwerach i podwórkach. W połowie sierpnia, po upadku Ochoty i stacji wodociągów, Niemcy wyłączyli wodę dla miasta. Mieszkańcy naszej dzielnicy wspólnymi siłami wybudowali studnię na dużym podwórku tuż za parterowym pawilonem kawiarni Forkasiewicza przy ulicy Kruczej 11. Po wodę trzeba było stać w kolejce, często pod ostrzałem artyleryjskim.

2 września zjawiła się na naszym podwórku kompania powstańców ze Starego Miasta. Chłopców było około sześćdziesięciu. Wszyscy byli ubrani w zdobyte charakterystyczne panterki. W tej grupie żołnierzy rozpoznałam Czesia Hofmana, który był moim kolegą ze szkoły sanitarnej. Dowiedziałam się od niego o bohaterskich, lecz tragicznych walkach na Starówce. Opowiadał także o przejściu kanałami ze Starego Miasta do Śródmieścia. Po krótkim odpoczynku i po odprawie batalion Czesia został odkomenderowany na nowe stanowisko.

We wrześniu sytuacja w Śródmieściu–Południe pogorszyła się znacznie. Stale przybywały nowe gromady ludzi z dzielnic zajmowanych przez wroga. Piwnice i schrony były zatłoczone. Mieszkania na niższych piętrach także pełne były uchodźców. Z Północnego Śródmieścia dotarła do nas p. Zakrzewska, znajoma mojej matki, z córką Alicją i ich koleżanką Ludką. Razem z nimi przyszedł Adam Zakrzewski niosąc na barkach ciężko rannego powstańca. Był to Leszek, kolega Adama ze wspólnego batalionu. Razem brali udział w walkach. U Leszka stwierdziłam głębokie rany mięśni pośladkowych i prawego uda. Nie było możliwości dalszego transportu Leszka do szpitala na Mokotowską z powodu nasilającego się bombardowania. Oddałam Leszkowi moje łóżko i zmieniałam opatrunki na jego ranach, które powoli goiły się.

W pierwszych dniach września, już po upadku Starego Miasta, rozpoczęło się natarcie niemieckie na Powiśle. Zniszczona elektrownia przestała wytwarzać prąd. W całym mieście zabrakło światła. W naszej dzielnicy brakowało już wszystkiego: żywności, wody, światła, leków i środków opatrunkowych. Głównym pożywieniem był jęczmień, który pochodził ze zdobytego przez powstańców browaru Haberbuscha. Ze zmielonego w młynku do kawy jęczmienia gotowało się zupę lub smażyło placki na okropnym oleju.

Z każdym dniem września nasilały się bombardowania naszej dzielnicy. Bombardowały samoloty i wystrzeliwano pociski artyleryjskie. Po obu stronach ulicy Kruczej kilkupiętrowe kamienice zamieniały się w stosy gruzu. W nasz dom trafiły także dwie bomby, zgniatając trzy piętra od strychów do piwnic. W tych warunkach pomagałam chorym, rannym, opatrywałam zranienia. Brałam także udział w gaszeniu pożarów wywołanych przez bomby zapalające. Nasza dzielnica była ostatnim bastionem w rękach powstańców aż do kapitulacji powstania.

2 października, po 63 dniach walki, generał Bór-Komorowski w imieniu Komendy Głównej AK podpisał układ z Niemcami o zaprzestaniu działań wojennych w Warszawie. Według umowy powstańcy uzyskali pełne prawa kombatanckie – zostali uznani za jeńców wojennych. Ludność cywilna musiała opuścić miasto. W tym momencie musiałam podjąć trud na decyzję: mogłam iść do niewoli razem z powstańcami jako sanitariuszka AK lub pozostać z rodzicami. Uczucie miłości i przywiązania do rodziców przesądziło o moim losie. Pożegnałam powstańców i postanowiłam opuścić Warszawę jako osoba cywilna.

5 października opuszczaliśmy swoje miasto w stanie wielkiego przygnębienia. Zapędzono nas do obozu przejściowego w Pruszkowie. Po kilku dniach pobytu w obozie udało mi się wraz z rodzicami i z grupą znajomych dołączyć do transportu ludzi niezdolnych do pracy. Zatłoczony pociąg towarowy dowiózł nas po 36 godzinach do Krzeszowic koło Krakowa. Wygnańcy z Warszawy docierali do okolicznych wsi. My dostaliśmy się do wsi Sanka, około 12 km od Krzeszowic. Pobyt w Sance przedłużył się do 4 miesięcy. 19 I wojska sowieckie wkroczyły do Sanki. Po przejściu frontu wojennego postanowiliśmy wracać do naszej Warszawy. 2 II podziękowaliśmy gospodarzom z Sanki za gościnę i wyruszyliśmy w naszą podróż powrotną.

Do Warszawy prawobrzeżnej przybyliśmy 15 II 1945 r. Na Grochowie, przy ul. Boremlowskiej, był czynny już Wydział Lekarski UW. Natychmiast złożyłam podanie do dziekana Wydziału Lekarskiego, doc. Tadeusza Butkiewicza, z prośbą o przyjęcie mnie na studia. Na początku marca otrzymałam pozytywną odpowiedź. Zaliczono mi ukończenie szkoły doc. Zaorskiego i przyjęto na III rok studiów Wydziału Lekarskiego UW. Absolutorium uzyskałam w 1947 r. Dyplom Lekarza otrzymałam w Akademii Medycznej w Warszawie z datą 13 III 1950 r.

 

 

Życiorys

Urodzona 5 XI 1924 r. w Warszawie. Jest neurologiem (I i II stopień specjalizacji) i neuropatologiem (II stopień specjalizacji). Stopień doktora uzyskała w 1961 r., doktora habilitowanego w 1970 r. Jest wdową, ma 2 córki.

Uczestnik Powstania Warszawskiego. Pracowała w Akademii Medycznej w Warszawie, w Zakładzie Neuropatologii w Centrum Medycyny Doświadczalnej i Klinicznej PAN jako organizator i kierownik Pracowni Hodowli Tkanki Nerwowej.

Członek wielu towarzystw naukowych. Wyróżniona wieloma nagrodami naukowymi i odznaczeniami państwowymi. Autorka ponad 100 prac i publikacji z zakresu neuropatologii opublikowanych w czasopismach krajowych i zagranicznych.

Sposób spędzania wolnego czasu: turystyka, sztuka (malarstwo).