<< powrót

Pamiętnik TLW 2013

Wieczór patriotyczny

Hanna Kołodziejska

Wieczór patriotyczny

W dniu 7 listopada 2012 r. w Domu Lekarza przy ul. Raszyńskiej 54 odbył się Wieczór patriotyczny, zorganizowany przez Towarzystwo Lekarskie Warszawskie dla upamiętnienia 94. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości.

Po powitaniu gości Prezes prof. Jerzy Jurkiewicz wygłosił okolicznościowe przemówienie:

„W 1918 roku, tak jak i w tej chwili, słychać było te same słowa. Słowa przyniesione sto lat wcześniej z Włoch, przez legionistów Napoleona: „Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy”. Jeżeli przyjrzeć się tym słowom sercem, to okaże się, że moralne prawo, takie najczystsze, kryształowe prawo do tego, żeby te słowa wypowiadać i śpiewać, mają ci wszyscy, którzy w godzinie próby odpowiedzieli na hasło „Ojczyzna”. Bardzo wielu z nich zginęło. Dlatego ci, którzy pozostali, powtarzali: „Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy”. I takie prawo mają zachowani w naszej pamięci legioniści Piłsudskiego, ułani, mają prawo żołnierze ochotniczych pułków, które prosto z placów mobilizacyjnych wyruszały na Bitwę Warszawską. Mają takie prawo żołnierze walczący na wszystkich frontach II wojny światowej. Kto wie, czy nie najtragiczniej wywalczyli sobie to prawo żołnierze Powstania 1944 roku. Ale to prawo mają również ci, którzy przez 50 lat, żyjąc w atmosferze obcej ideologii, przechowywali wszystkie idee, które im ci żołnierze przekazali. Wielu z nich jest tu między nami. To Oni uczyli kolejne pokolenia, że najważniejsze w życiu narodu obok największej ofiary jest, choćby w najtrudniejszych warunkach – służenie ludziom i ojczyźnie.

Muszę Państwu powiedzieć, że największym skarbem, jaki mamy tu w Towarzystwie Lekarskim Warszawskim, jest sztandar ufundowany z inicjatywy powstańców warszawskich, właśnie z tym hasłem „Ludziom i Ojczyźnie”. Kilka słów na temat żołnierzy Powstania Warszawskiego, a szczególnie służb sanitarnych. Kiedy 12 lat temu zaczynaliśmy współpracę, z której byliśmy ogromnie dumni i szczęśliwi, że oni wybrali nasze Towarzystwo, tutaj z nami się spotkali i zaczęli się spotykać również później, było ich prawie setka. Przez te 12 lat odchodzą od nas, ale każdy z nich pozostawia to przesłanie – Ludziom i Ojczyźnie. Dlatego z największym szacunkiem i czcią witam na naszym spotkaniu przede wszystkim Żołnierzy Powstania Warszawskiego. Bardzo serdecznie witam dr Halinę Jędrzejewską, wiceprezes Związku Powstańców Warszawskich, pana dr. Jana Glińskiego, pana prof. Andrzeja Danysza, naszego przyjaciela dr. Witolda Sikorskiego. Otrzymałem wiele telefonów od naszych przyjaciół, żołnierzy Powstańczych Służb Sanitarnych, że z powodu trudnych warunków atmosferycznych, a także z powodu stanu zdrowia, są dziś z nami tylko duchem, pamiętając o tym ważnym święcie. My dzisiaj, mając wolną Polskę – ona nie jest idealna, nie jest wyśnionym wzorem, ale jest nasza – możemy się tu dzisiaj spotkać i cieszyć się tym, że słowa Ojczyzna, Polska, patriotyzm są nasze. Zawdzięczamy to tym ludziom, o których wspominam. Chcielibyśmy im dziękować – to się może wydać dziwne – może nawet już nie za heroizm, który był ich udziałem w czasach okupacji, ale za coś więcej. Ci ludzie przez następne 50 lat w skrajnie trudnych warunkach, szykanowani, prześladowani, wciąż powtarzali: A jednak Polska będzie! No i jest. Za to zawsze dziękuję. Żołnierzom poległym podziękowaliśmy za to symbolicznie – wznosząc pomnik Powstańczych Służb Sanitarnych, który kilka lat temu, z inicjatywy pana profesora Danysza, zdołaliśmy na Placu Wolności postawić. Wydaliśmy szereg publikacji utrwalających ich udział w Powstaniu, wmurowaliśmy tablice pamiątkowe, ale tak naprawdę – mam to głębokie przekonanie, że każdy z nas idzie rano do pracy i wykonuje swoje obowiązki z taką myślą – będę służyć dzisiaj też. Moim pacjentom, moim przyjaciołom, będę służyć ludziom, Ojczyźnie.

Niech mi jeszcze będzie wolno powitać naszych serdecznych przyjaciół, którzy dzisiaj są z nami: pana prezesa Okręgowej Izby Lekarskiej dr. Mieczysława Szatanka, panią prezes OIL Martę Klimkowską-Misiak, pana dr. Włodzimierza Cerańskiego, dyrektora Biura OIL. Nie bez przyczyny zaczynam od Okręgowej Izby Lekarskiej, bo dla nas lekarzy są oni najbliższym punktem odniesienia w naszym zawodzie. Jaka Izba, takie środowisko medyczne. Musimy razem zrobić jeszcze więcej, ale Izba zrobiła już bardzo dużo. I za to jesteśmy wdzięczni. Proszę przyjąć podziękowania na ręce Prezesa. Witam bardzo serdecznie wieloletniego Sekretarza Generalnego PTL pana dr. Zbigniewa Millera, członka Zarządu Głównego panią prof. Hannę Stypułkowską-Misiurewicz, witam serdecznie znakomitego neurochirurga prof. Jerzego Bidzińskiego. Witam panią redaktor Hannę Kołodziejską. Witam członków Zarządu Towarzystwa Lekarskiego Warszawskiego. Witam prezesa Stowarzyszenia Wychowanków Warszawskiej Akademii Medycznej i Farmacji, a także członka naszego Zarządu, prof. Mieczysława Szostka.

Pani dr Halina Jędrzejewska jest jedną z tych osób, których życie stanowi przykład dla kolejnych pokoleń. Myśmy się uczyli przez ostatnie kilkanaście lat, jak z pogodą ducha wykonywać nawet najtrudniejsze zadania i się nie załamywać, iść do przodu. Chcemy dzisiaj Pani Doktor za to podziękować”.

Doktor Witold Sikorski wygłosił laudację dr Haliny Jędrzejewskiej.

„Szanowna Jubilatko, proszę Państwa! Przypadł mi w udziale zaszczyt przybliżenia Państwu sylwetki pani dr Haliny Jędrzejewskiej. Jest to zaszczyt podwójny, gdyż jest to moja koleżanka kursowa, a także towarzyszka broni z lat wojny, szczególnie Powstania Warszawskiego.

„Sławka” jest rodowitą warszawianką, w tym mieście się urodziła i tu chodziła do szkół. Przeżyła wszystkie klimaty tego miasta – przedwojenny, wojenny i powojenny, z tym miastem jest związana jak nikt z nas. Halina w czasie okupacji związała się z pewną grupą młodzieży, która potem działała w organizacji Konfederacja Narodu, a była to elita młodzieży warszawskiej. I z tą grupą, tak jak większość młodzieży warszawskiej, kiedy było trzeba, powędrowała do Powstania Warszawskiego. Ten okres przeżyliśmy razem. Wola, Stare Miasto, Czerniaków.

Po upadku Powstania losy Haliny przebiegały nieco inaczej. Poszła do niewoli, przebywała w jedynym niemieckim obozie kobiet-jeńców w Oberlangen, wyzwolonym przez żołnierzy Dywizji Pancernej generała Maczka. Potem była służba pomocnicza w Polskich Siłach Powietrznych RAF w Anglii i powrót do kraju, do rodzinnego, kochanego miasta. Tutaj jednak okazało się, że dostanie się na upragnioną medycynę jest niemożliwe z powodu zakończenia przyjęć. Rozpoczęła więc studia w Poznaniu, gdzie we wrześniu 1946 r. na Uniwersytecie Adama Mickiewicza uruchomiono jeszcze zapisy dla repatriującej się młodzieży. Dopiero po dwóch latach przeniosła się do Warszawy. Jeszcze na studiach związała się z kliniką ortopedyczną. Pod kierownictwem prof. Adama Grucy uzyskała doktorat na podstawie pracy pt. „Odległe wyniki plastyki i resekcji plastycznej stawu kolanowego”. Pracowała w Klinice przez wiele lat aż do emerytury.

Jednak działalność zawodowa jej nie wystarczała. Rzuciła się w wir pracy społecznej. Przez długi okres w środowiskach kombatanckich, zwłaszcza Powstania Warszawskiego, była wyrocznią. Kiedy ktoś chciał coś załatwić w sprawach zdrowia czy w sprawach socjalnych, szedł do „Sławki”. „Sławka” wszystko załatwiała. I tak jest do dziś.

Ale to jej również nie wystarczało. Przed kilkunastu laty, kiedy Towarzystwo Lekarskie Warszawskie nawiązało ściślejszą współpracę ze Związkiem Powstańców Warszawskich, we wszystkich naszych działaniach „Sławka” miała swój udział. W realizacji Pomnika, o którym wspominał Pan Prezes, w fundacji sztandaru dla TLW, w sesjach naukowych na temat Powstania Warszawskiego, wzbogaconych szeregiem wydawnictw, w tym także jej autorstwa. Jest autorką m.in. naszego wydawnictwa, zawierającego listę i biogramy lekarzy, którzy brali udział w Powstaniu. Ponadto opublikowała wiele artykułów o udziale służb sanitarnych w Warszawie. „Sławka” nadal bardzo aktywnie działa w Związku Powstańców Warszawskich, uczestniczy w działalności naszego Towarzystwa, ściśle współpracując z nami. Taka właśnie jest nasza „Sławka”. Dziękuję Państwu za uwagę”.

Następnie dr Witold Sikorski wręczył pani dr Halinie Jędrzejewskiej medal „Ludziom i Ojczyźnie”, a prezes TLW Jerzy Jurkiewicz odczytał przypisany do dyplomu tekst: „Towarzystwo Lekarskie Warszawskie przyznaje Halinie Jędrzejewskiej medal „Ludziom i Ojczyźnie” za sumienne i godne wykonywanie lekarskiego powołania, za najwyższy szacunek dla zdrowia i życia ludzkiego, za dbanie o godność i podtrzymywanie szlachetnych tradycji zawodu lekarskiego, w uznaniu wielkości zasług w służbie chorym i potrzebującym.

W Warszawie 7 listopada 2012 r. Prezes Jerzy Jurkiewicz”.

Odegrano Marsz Mokotowa.

Doktor Halina Jędrzejewska podziękowała za otrzymany medal:

„Szanowni Państwo, Panie Profesorze, Koleżanki i Koledzy!

Jestem niezwykle wzruszona tym zupełnie nadzwyczajnym dla mnie uho­norowaniem medalem tak nazwanym. Nigdy nie sądziłam, że to, co robiłam nie tylko przez ostatnie lata, ale przez ostatnie kilkadziesiąt ostatnich lat, zostanie kiedykolwiek w jakikolwiek sposób zauważone, już nie powiem uhonorowane, po prostu zauważone. Serdecznie dziękuję, Panie Profesorze, Panu oraz członkom Zarządu Towarzystwa Lekarskiego Warszawskiego, żeście pomyśleli o tym, aby lekarce, która właściwie robiła bardzo zwykłe rzeczy przez całe swoje życie, ale naprawdę służyła ludziom, aby taką lekarkę uhonorować w ten właśnie sposób. Wielkie dzięki wszystkim”.

Profesor Jerzy Jurkiewicz kontynuował: „Proszę Państwa, świętujemy rocznicę, wkrótce będziemy obchodzić nasze wielkie święto narodowe – 11 Listopada. Myśląc o tym dniu, o tym wielkim wydarzeniu, trudno zapomnieć o czymś, co jest symbolem największego męstwa, oddania i poświęcenia dla Ojczyzny. To coś jest otoczone najwyższym szacunkiem w narodzie polskim, to Order Virtuti Militari. O historii tego naszego odznaczenia wojennego za męstwo na polu bitwy przypomni dr Andrzej Perzanowski, członek Zarządu TLW”.

Doktor Andrzej Perzanowski wygłosił wykład pt. „Trudna historia Orderu Virtuti Militari” ilustrowany ciekawymi slajdami.

Po wykładzie wystąpił dr Witold Sikorski:

„Jestem ostatnim żyjącym lekarzem warszawskim kawalerem Krzyża Orderu Virtuti Militari. Niedawno żegnaliśmy dr. Józefa Hornowskiego, po mnie już nie ma nikogo, a było wielu. Przyszło mi na myśl, że byłoby dobrze, gdyby nad naszym życiem pamięć nie minęła. Żeby ten order nie tkwił gdzieś w szufladach, lecz był dostępny, widoczny dla naszych młodych kolegów, którzy tu przychodzą i będą przychodzili. Żeby zobaczyli, że lekarze w czasie wojny nie tylko walczyli za pomocą lancetu i imadła chirurgicznego, ale także karabinu. Dlatego postanowiłem przekazać swój order do naszego Klubu. Myślę, że będzie to symbol łączący wysiłki lekarzy, studentów, licznych moich kolegów z Powstania, ze Szkoły Zaorskiego i tych, którzy walczyli z karabinem w ręku. W oddziale, w którym byłem w czasie Powstania, było sześciu medyków, lekarzy kawalerów Orderu Virtuti Militari. Niech ten order będzie dostępny dla tych, którzy zechcą go zobaczyć. Niech to będzie mój osobisty niewielki przyczynek własny do bogatej historii Towarzystwa Lekarskiego Warszawskiego.

Panie Prezesie, chciałbym prosić Pana o przyjęcie mojego odznaczenia wraz z insygniami oraz dokumentami uprawniającymi i potwierdzającymi jego dane”.

Poczet sztandarowy oddał salut Orderowi Virtuti Militari, odsłuchano Warszawiankę, po czy Prezes TLW powiedział:

„Jest to drugi najważniejszy znak, jaki otrzymujemy od żołnierzy Polski Walczącej. Dzięki Wam, żołnierzom, mamy swój sztandar „Ludziom i Ojczyźnie”. Dzięki Tobie, Witku, mamy order, symbol najwyższego męstwa, jakie żołnierz polski wykazał w walce o wolność. Zapewniam, że będziemy go szanowali, że będzie punktem odniesienia do naszych dalszych działań. Serdecznie, z największym szacunkiem dziękuję Ci za ten wspaniały dar”.

Mocą swojego urzędu Prezes wyznaczył na opiekuna tego orderu w TLW prof. Witolda Mazurowskiego.

Doktor Barbara Wolniewicz przekazała na ręce prof. Jerzego Jurkiewicza albumy dotyczące Orderu Virtuti Militari, które otrzymała od Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego.

Order wraz z dokumentacją Prezes przekazał prof. Witoldowi Mazurowskiemu.

Następnie głos zabrał Prezes Okręgowej Izby Lekarskiej Mieczysław Szatanek:

„Szanowni Państwo! Jest to dzień szczególny, dzień patriotyczny, dzień nauki historii. Ten dzień w mojej pamięci pozostanie na długo. Dlatego, że jest to żywa lekcja historii dokonań pokolenia, które miało potrzebę i konieczność dziejową walki o Ojczyznę. Ja reprezentuję pokolenie, które wyrosło już w duchu pokoju. O tym, czego Państwo doświadczyliście w swoim życiu, my dowiadywaliśmy się z ksiąg historii, nierzadko wypaczanej, ale myślę, że nadeszły czasy, kiedy ta historia w dużym stopniu jest prostowana. Wy ją prostujecie, mówiąc, jak było naprawdę, co przeżywaliście. Dla mnie to wielki zaszczyt, że znalazłem się w tym środowisku i mogę słuchać tego, co było treścią Waszego życia. Jestem wzruszony, że jako uczestnik dzisiejszego spotkania mogę wraz z Wami przeżywać wydarzenia, które były Waszym udziałem. Bardzo dziękuję za to zaproszenie. Jednocześnie ubolewam, że jest z nami tak mało młodych lekarzy. Bardziej zatroskani o codzienny byt, chyba nie doceniają znaczenia historii, i to jest smutne. Ale są też młodzi, którzy historię szanują i kochają, i będą tę tradycję podtrzymywać i kultywować. Chylę czoło przed Państwa dokonaniami, stanowiącymi wzór dla młodego pokolenia. Oby takich spotkań było jak najwięcej i oby w nich uczestniczyło jak najwięcej młodych lekarzy”.

Odsłuchano pieśń Pierwsza Brygada i wyprowadzono sztandar.

Część oficjalną wieczoru uświetnił koncert zatytułowany „Ta, co jeszcze nie zginęła”, w wykonaniu studentów Uniwersytetu Muzycznego im. Fryderyka Chopina.

Spotkanie towarzyskie w salach Klubu Lekarza zakończyło ten uroczysty wieczór, którego podniosły nastrój pozostanie w pamięci.