<< powrót

Pamiętnik TLW 2013

Szesnaste Wolffiana 30 maja 2012 r. cz.2

Wiesława GRANOWSKA

Szesnaste Wolffiana 30 maja 2012 r. cz.2

 cz.2

Prezentacji 16/2012 tomu „Pamiętnika TLW’’ dokonał jego Redaktor Naczelny, prof. dr hab. n. med. Tadeusz Tołłoczko.

„Chciałem Państwu przypomnieć, że nasze Towarzystwo zostało założone w 1820 roku, jako drugie po Wilnie (1805) było stowarzyszeniem lekarskim, a »Pamiętnik« ukazywał się od 1837 do 1939 roku, czyli przez 102 lata. Potem, jak wiadomo, była przerwa aż do 1997 roku. Chciałbym zwrócić Państwa uwagę, że »Pamiętnik« zawsze, od chwili powstania, również przez te 58 lat przymusowej nieobecności w życiu publicznym, był związany z losem Towarzystwa Lekarskiego Warszawskiego, Towarzystwo było związane ze środowiskiem lekarskim całego kraju, a lekarze z całym naszym krajem i Ojczyzną. Tak więc nieobecność Towarzystwa w życiu Warszawy przez te 58 lat była – można by powiedzieć – nieobecnością tylko formalną, będąca wynikiem wyroku ówczesnych władz.

W rzeczywistości Towarzystwo Lekarskie Warszawskie żyło w pamięci, myślach, marzeniach, ale także w świadomości wszystkich lekarzy Warszawy. Ile wzniosłych, chwalebnych, ale i tragicznych zdarzeń przeżyła cała społeczność Warszawy i lekarska społeczność Warszawy w tych latach. I tu­taj powstaje pytanie, czy ten zarówno chwalebny, jak i tragiczny los miałby ulec unicestwieniu, pogrążając się w niepamięci potomnych? Byłaby to niepowetowana strata – tylko pamięć, utrwalona w »Pamiętniku«, … losy przeszłych, ale też i przyszłych pokoleń, bo taka będzie tradycja. Proszę Państwa, jest takie prawo niewątpliwe, że pamięć chroni przed śmiercią i przed czasem. Kiedyś profesor Kotarbiński powiedział, że tylko rzeczy martwe są wieczne.

I biorąc to wszystko pod uwagę, przypomnę, jak wiekopomna była decyzja Zarządu Towarzystwa Lekarskiego Warszawskiego, które na wniosek prezesa Jerzego Jurkiewicza zdecydowało o wznowieniu tego »Pamiętnika« w 1997 roku. Dlatego z tym większym zrozumieniem i wdzięcznością ocenić musimy zarówno inicjatywę prezesa, jak i decyzję Zarządu. Oni rozumieli, że powinna nas łączyć wspólnota przeszłości, oni wiedzieli, że tworząc tradycję pamięci, następne pokolenia będą również zwracały uwagę i na nas, i będą doceniały. Dlatego wszyscy autorzy »Pamiętnika« stają się nie tylko strażnikami, ale także krzewicielami naszej polskiej i lekarskiej pamięci. I to oni wykrywają, rozpoznają i ujawniają gen polskości. To, co się w codziennej naszej polskiej medycynie dzieje i jak się ona rozwija. A nasza historia, lekarskie wspomnienia ludzi i zdarzeń są jak perły, które mają w sobie coś z klejnotów i coś z łez. A prawo życiowe z kolei mówi, że pamięć historyczna tworzy wspólnotę. I ta pamięć tworzy również naszą wspólnotę. Tak więc pojęcie pamięci narodowej i pamięci zawodowej ma oczywiście bardzo głęboki sens.

Ale jest jeszcze jeden element, który chciałbym podkreślić – jest takie prawo, które mówi, że w świecie bez pamięci kłamstwo jest bezkarne. I jeżeli my będziemy pamiętali o swojej przeszłości, to nikt nam nie zawłaszczy naszej historii, naszej przeszłości, i nikt nam nie wyrwie naszych rzeczywistych korzeni. Nie możemy pozwolić na degradowanie naszej narodowej historii poprzez plany zawstydzania naszej historii. Ile razy w różnych wzniosłych okolicznościach mówi się, że coś było tragiczne, coś było głupie, że coś niemądre, a to było wyrazem wielkiego narodowego poświęcenia. Toteż musimy być świadomi, że manipulacja świadomością zarówno pojedynczych osób, jak i świadomością społeczną jest możliwa tylko wówczas, gdy jest kim manipulować. A można manipulować kimś, kto nie ma poczucia swojej przeszłości.

Życie społeczne ma charakter ciągły, każde pokolenie jest uczestnikiem, niekiedy także bohaterem, współczesnych mu wydarzeń, wśród których są takie chwile, o których trzeba pamiętać. Wiele bohaterskich pokoleń, bohaterskich jednostek i organizacji – my o tym wszystkim musimy pamiętać. Jakże często młodzi nie doceniają wartości dawnych czasów, a starsi nie chcą do nich wracać. Taki jest mechanizm więdnięcia refleksji na temat naszej narodowej i zawodowej kultury, przeszłości i rzeczywistości.

Bezwzględnym warunkiem naukowego i narodowego postępu jest ciągłość pracy kolejnych pokoleń, lecz u nas ciągłość, choćby w życiu jednego tylko pokolenia, była nawet kilkakrotnie przerywana przez wojenne kataklizmy i różne polityczne zawirowania. Ale dzięki wysiłkowi wszystkich pokoleń lekarzy polskich możemy być dzisiaj dumni z tego, co osiągnęliśmy, z naszej przeszłości i z tego, czego my dokonaliśmy. Tu nie chodzi o jakąś symulowaną apoteozę własnej historii, ale o prawdę, jaka ona była. Pan prezes Jurkiewicz i Zarząd TLW stworzyli warunki, aby drobne cegiełki naszej pamięci lekarskiej można było umieścić w »Pamiętniku«. I szansę na ten piękny i wartościowy sposób wykorzystali wszyscy autorzy artykułów, które się ukazały.

Zachęcam również wszystkich Państwa, którzy mają coś ważnego do przekazania i współczesnym, i przyszłości, by zechcieli to zrobić. Wielka jest mnogość obywateli Polski, także lekarzy, którzy o II Rzeczypospolitej marzyli, którzy o nią walczyli, którzy ją budowali, przyczynili się do jej rozkwitu i w końcu poświęcili jej całe życie. Myślę, że musimy to pamiętać i na nich się wzorować. Wielka jest mnogość lekarzy, którzy już w czasach powojennych realizowali polskość poprzez pozytywistyczne wspomnienia. »Pamiętnik« musi być tworem żywym, mieć kontakt z rzeczywistością, ma ją odzwierciedlać. Nie tylko ma służyć przeszłości, ale również przyszłości. A my, chcąc dać świadectwo prawdzie, naszej rzeczywistości, naszej wielkiej, pięknej historii, powinniśmy brać udział również w tworzeniu tego przez pisanie artykułów. Będzie to na pewno lektura pasjonująca dla przyszłych lekarzy.

Czas na omówienie numeru, który Państwo dostają do ręki.

W artykule „60 lat Instytutu Reumatologii” Małgorzaty Skarbek przedstawiony jest proces powstawania nowej jednostki, jako jednej z pierwszych na świecie, nowej wartości, która została utworzona. Drugi artykuł – „Sumienie w praktyce lekarskiej” został napisany przez naszego prezesa, prof. Jerzego Jurkiewicza. Kant powiedział, że sumienie to głos rozumu. I ponieważ rozum może być doświadczony, wykształcony lub nie, dlatego sumienie czasem traci orientację, dlatego sumienie należy dokształcać. Dlatego potrzebne jest sumienie sterowane zasadami etycznymi i moralnymi. My wszyscy jako lekarze spotykamy się z wieloma pułapkami na nasze czyste sumienie, z których nie bardzo wiemy, jak wybrnąć. Myśl i sumienie powinny być naszymi przewodnikami. W swoim tekście prof. Jurkiewicz powołał się na ten sam co i ja w swoim opracowaniu werset Trybunału Konstytucyjnego, który mówiąc o klauzuli sumienia odrzucił podporządkowanie norm etycznych normom stanowionym przez prawo i stwierdził, że „zbiory norm prawnych i norm etycznych nie pokrywają się i tworzą dwa odrębne i niezależne od siebie kręgi”. Nieuprawnione jest stwierdzenie, że norma etyczna musi być zgodna z normą prawną. Twierdzenie takie zakładałoby priorytet norm prawnych przed etycznymi, a to raczej prawo powinno mieć legitymację krytyczną. Etyka nie wymaga legitymacji legalistycznej.

Autorem kolejnego artykułu jest prof. Janusz Wasyluk: „Udział TLW w powstaniach narodowych i zmaganiach o zachowanie tożsamości i tradycji patriotycznych” to całościowe przedstawienie działalności patriotycznej, bo to działalność społeczna, niezależnie od militarnej, wojskowej. Przedstawione zostały fakty, sylwetki lekarzy społeczników. Chciałbym tu podkreślić, że samorządność lekarską próbowano dwukrotnie podporządkować władzom – pierwszy raz w 1847 r. władzom carskim, potem, w 1951 r. –władzom komunistycznym. Jak się okazało, nieskutecznie.

„U jakiego lekarza chciałby się pan leczyć?” – to tytuł artykułu, który pozwoliłem sobie napisać. Ponieważ założenie jest takie, że mamy przekazywać przyszłym pokoleniom, co my przeżywamy, jaka jest nasza służba zdrowia, spróbowałem to umieścić pod jednym tytułem, z punktu widzenia chorego. Poruszam dwa zagadnienia – u jakiego lekarza chciałbym się leczyć oraz lekarz jako pacjent.

Kolejny tekst „Tak się to właśnie zaczęło…” autorstwa prof. Jerzego Jurkiewicza stanowi przekrój historii, jak powstawał i rozwijał się Wydział Lekarski. Przedstawione są i geneza, i uwarunkowania. Dlaczego powstał właśnie w 1809 roku – wyjaśnia pan profesor – złożyły się na to zarówno wielki zapał i entuzjazm całej społeczności lekarskiej, jak i to, że Napoleon wygrał z Austriakami bitwę pod Wagram, i Austriacy, osłabieni, zgodzili się na otwarcie szkoły. Prezesem Rady Ogólnej Lekarskiej został August Ferdynand Wolff. Izba Edukacyjna wyraziła zgodę na utworzenie Szkoły. I pierwszym dziekanem był Hiacynt Dziarkowski. Prezesem Szkoły, odpowiednikiem dziekana, został Stanisław Staszic.

Część »Pamiętnika« została poświęcona sylwetkom zmarłych wybitnych osób. Profesor Janusz Wasyluk napisał o dr. Józefie Hornowskim. Pani mgr Hanna Bojczuk również. Doktor Andrzej Zaorski przedstawił osobę doc. Zuzanny Cichy-Kraśnickiej, Jerzy A. Jakowicki profesora Stefana Soszkę, dr Barbara Ostaszewska-Chrzanowska dr. med. Antoniego Ostaszewskiego, Romuald Pruszyński wzruszająco wspomina profesora Zbigniewa Anusza.

Pani redaktor Hanna Kołodziejska przypomniała zebranym piękną w swojej wymowie i oprawie uroczystość Digno Laude, ku czci i pamięci nie tylko tych, którzy zginęli, ale i tych, którzy pozostali.

W dziale „Z pożółkłych kart…” znalazł się przedruk tekstu „Rady zdrowotne wrocławskiego lekarza dla króla polskiego”. Bardzo polecam ten tekst ze względu na postać, język, ale także opis okoliczności i warunków działania lekarza, toku myślenia.

Zamieszczono również fragment »Pamiętnika« z 1911 r. dotyczący dr. Stanisława Nikodema Markiewicza, lekarza społecznika, twórcy kolonii letnich dla dzieci, prekursora higieny szkolnej.

Pan Prezes przedstawił „Sprawozdanie Prezesa i Zarządu z działalności TLW za rok 2011/2012″, a Pani dr Wiesława Granowska opisała ubiegłoroczne uroczystości – 191-lecie TLW i Piętnaste Wolffiana.

W »Pamiętniku« znajdziemy także wspomnienia prof. Edwarda Rużyłły i prof. Jana Nielubowicza dotyczące organizacji i środowiska lekarskiego bezpośrednio po wojnie – „Medycyna i lekarze w odradzającej się Polsce”. Muszę powiedzieć, że jestem uczniem tych wielkich, którzy wyszli ze Szkoły Zaorskiego, którzy przeżywali ciężkie lata okupacji.

Warto wspomnieć o jednej rzeczy – podziemna medycyna nazywa się po angielsku clandestine medicine. Anglicy rozumieją poszczególne słowa, ale nie samo zjawisko. Ta podziemna medycyna jest niewyobrażalna dla ludzi z Zachodu, to przekracza ich pojęcie. To narodziło się w polskiej sytuacji. ówcześni absolwenci to uczestnicy Powstania, więźniowie Pawiaka, Oświęcimia, ci, którzy przeżyli koszmar wojny, ocaleńcy. My od tych ludzi uczyliśmy się nie tylko technologii leczenia i diagnozowania, ale tej prawdziwej, zintegrowanej medycyny.

Nosiliśmy w sobie nie tylko świadomość zbiorowej przeszłości, ale i nadzieję wspólnej przyszłości. Łączyły nas nie tylko trudne warunki życiowe, warunki egzystencji i nauki. Łączył nas równocześnie wielki łańcuch nadziei i solidarności, bezinteresownej życzliwości i wzajemnej pomocy. Myślę, że kapitał społeczny, jaki został wtedy stworzony, owo poczucie wspólnoty, to jest właśnie to, czemu służy również nasz »Pamiętnik«.

Musimy pamiętać nie tylko o historycznej inicjatywie, idei Pana Prezesa i Towarzystwa, ale też o praktycznym działaniu, ojej realizacji. Muszę tu wymienić Panią doktor Wiesławę Granowską, która pod czujnym okiem Prezesa była motorem całej działalności i rozwoju »Pamiętnika«. Była to i jest praca codzienna, żmudna, organiczna.

Myślę, że z całym zespołem redakcyjnym, z Panią doktor W. Granowską na czele, i pod troskliwym okiem Prezesa chciałbym, żeby zabrzmiały nazwiska osób, które się przyczyniły do wydania tego numeru: Zofia Podgórska-Klawe, Andrzej Śródka, Hanna Bojczuk, Halina Dusińska, śp. Józef Hornowski i Hanna Kołodziejska. Chciałbym złożyć im podziękowanie za ich pracę i zachęcić wszystkich, by nawiązali łączność z »Pamiętnikiem TLW« i swoje wspomnienia, te ważne cegiełki naszej historii, zechcieli spisać i opublikować. Bardzo serdecznie dziękuję członkom całego zespołu redakcyjnego”.

Zebranym wręczono tegoroczny „Pamiętnik TLW”. Egzemplarz opatrzony nr 1 Prezes wręczył Redaktorowi Naczelnemu profesorowi Tadeuszowi Tołłoczce.

Głos zabrał prof. Zdzisław Gaj da:

„Proszę Państwa, nazwisko Prezesa i jego zasługi były dziś wielokrotnie przypomniane. Na ręce Pana Profesora składam prezent, jaki przywiozłem z Krakowa. Parę lat temu przekazałem w prezencie Panu Profesorowi serię medali. Medale te były pomyślane jako 3 serie, po 9 sztuk, poświęcone lekarzom, którzy swoją działalnością wyszli poza swoją specjalność i wzbogacili naszą literaturę myślą medyczną. Pierwsza seria była poświęcona 9 lekarzom krakowskim, trzecia będzie poświęcona lekarzom europejskim, natomiast druga – lekarzom polskim. Tę drugą serię pozwalam sobie dziś podarować Profesorowi Jurkiewiczowi: Jędrzej Śniadecki, Władysław Biegański, Władysław Matlakowski, Ferdynand Dworzaczek, Edmund Biernacki, Henryk Dobrzycki, Tytus Chałubiński, Zygmunt Kramsztyk i Ludwik Fleck. Wielu z tych wybitnych postaci było lekarzami warszawskimi”.

Prezes Jerzy Jurkiewicz przypomniał, że wielu lekarzy krakowskich było członkami honorowymi Towarzystwa Lekarskiego Warszawskiego.

Uczestnicy spotkania wysłuchali koncertu: Juka Hatori – fortepian i Michał Zieliński – wiolonczela, 4–częściowa sonata g–moll F. Chopina Opus 65.

Wieczór zakończył się spotkaniem towarzyskim w salach Klubu Lekarza.