<< powrót

Pamiętnik TLW 2006

O hoyności Królów i względach Panów Polskich dla rzeczy lekarskiey i Lekarzów

Hanna Niemirowska-Mikulska

O hoyności Królów i względach Panów Polskich dla rzeczy lekarskiey i Lekarzów

Pięć rozpraw Jerzego Chrystiana Arnolda— członka Towarzystwa Przyjaciół Nauk

Jerzy Christian Arnold, historyk medycyny pochodzenia niemieckiego, urodził się w Lesznie, żył w latach 1747-1827, studiował w Lipsku. Tytuł doktora nauk uzyskał w roku 1786, na podstawie rozprawy De motu fluidi nervei. Po powrocie do kraju działał w rodzinnym Lesznie i w Poznaniu, a następnie przeniósł się do Warszawy. Król Stanisław August Poniatowski mianował go lekarzem nadwornym.

Będąc lekarzem królewskim Arnold położył znaczne zasługi na polu organizacji służby zdrowia. Od 1807 r. był radcą Najwyższej Dyrekcji Lekarskiej, a później Rady Lekarskiej. Wiele publikował, przejawiał zainteresowania historyczne, szczególnie rozwojem stanu lekarskiego; zwano go ojcem polskiej historii medycyny. Do jego ważnych prac należy pięć rozpraw, omawiających na przestrzeni wieków stosunek królów i szlachty do stanu lekarskiego. W tych rozprawach ocenia rozwój i postęp nauk lekarskich, często rozszerza zagadnienie, opisując zaangażowanie i popieranie innych dziedzin nauki i sztuki przez króla i panów polskich. Najwięcej miejsca poświęca czasom Stanisława Augusta, w których żył i działał.

Każda rozprawa była przedstawiana na posiedzeniu Towarzystwa [Królewskiego] Warszawskiego Przyjaciół Nauk, którego Arnold był aktywnym członkiem, a następnie publikowana w Roczniku Towarzystwa.

 

Rozprawa pierwsza została wygłoszona w maju 1807 r., a opublikowana dopiero w 1811, w tomie VII Rocznika; obejmuje okres od panowania Piastów do zgonu Zygmunta Starego (1548).

Autor ma bardzo skąpe wiadomości z czasów panowania Piastów, nadmienia jedynie, że Bolesław Chrobry sprowadził do Polski zakon benedyktynów, którzy zajmowali się leczeniem i szerzeniem wiedzy medycznej. W średniowieczu zazwyczaj w kapitule był kanonik, który zarazem był lekarzem. Możni pacjenci swą wdzięczność wyrażali nadając lekarzom wysokie godności; dla przykładu Ludwik I swego lekarza kanonika uczynił kanclerzem krakowskim, a następnie poparł, by został biskupem krakowskim. Inna wzmianka dotyczy lekarza Witello, żyjącego za czasów Bolesława Wstydliwego, medyka bardzo światłego, który wielką wagę przywiązywał do znajomości anatomii człowieka, co było w owych czasach dość rzadkie.

Istotny rozwój nauk, w tym również lekarskich, łączy się ściśle z założeniem i rozwojem Uniwersytetu Jagiellońskiego; jest to czas powstania druku i rozwoju drukarstwa. Cała dynastia Jagiellonów, od Władysława Jagiełły do Zygmunta I, silnie wspiera uczelnię i jej uczonych, a używanie powszechne w nauce języka łacińskiego ułatwiało kontakt z innymi uczelniami. Dzieła naukowe powstawały głównie w języku łacińskim, a polskie przekładano na łacinę. Na panowanie Zygmunta Starego przypada złoty wiek rozwoju medycyny i stanu lekarskiego. Lekarze obejmują wysokie stanowiska, na przykład lekarz Marcin Mochinger zostaje burgrabim królewskim w Toruniu. Takich przykładów można przytoczyć znacznie więcej.

Stan lekarski zyskuje pewne przywileje, które podnoszą jego pozycję i znaczenie.

Gdy Zygmunt I przygotowywał wyprawę przeciwko Turkom, obłożył podatkami wszystkich poddanych, lekarzom natomiast obniżył podatki do poziomu obciążeń prałatów niższego rzędu. Inny przywilejbrzmiał: „ażeby Lekarze w miastach mieszkayący przeglądali corocznie apteki i sklepy korzenne, i tymże aptekarzy i korzenników poddał”.

Najznaczniejszy nadany przywilej, mający być zachętą do studiowania nauk lekarskich, mówił: „iż wszyscy Doktorowie Medycyny Akademii Krakowskiey, wszyscy w niey teyże umieiętności uczący, i ktoby nawet teyże gdziekolwiek w Królestwie z rozporządzenia Rektora Akademii nauczał, albo w sztuce takiey ćwiczył się, jako to Teologowie, w prawie biegli i do nauk całkiem się przykładający, takowych do wszystkich dostoyności stanu Rycerskiego i do Senatorskiego nawet za zdatnych uznał, z dodatkiem, iż ktoby z Katedry Krakowskiey przez lat dwadzieścia ciągle nauczał, tem samem prawo swych prerogatyw i dostoyności przelać iest mocen na swoie dzieci z prawego małżeństwa spłodzone”.

Arnold podaje, że protektorów lekarzy i nauki było wielu. Do najznakomitszych należeli: arcybiskup Andrzej Krzycki, Piotr Kmita, wojewoda krakowski i marszałek koronny, Jan Tarnowski, kasztelan krakowski i hetman koronny, Albert Gastold, wojewoda wileński, książę Mikołaj Radziwiłł, marszałek Księstwa Litewskiego. Lista protektorów jest znacznie dłuższa. Łożyli na rozbudowę uczelni i burs dla żaków, wspierali finansowo uczącą się młodzież, popierali drukowanie dzieł naukowych. Korzystne warunki dla rozwoju nauki i medycyny spowodowały napływ lekarzy cudzoziemskich, którzy uzyskiwali liczne przywileje. Tak na przykład Szwajcar Joachim Vadianus został nadzorcą żup w Bochni i w Wieliczce, które później pierwszy je opisał, zaś Piotr Vedelicius z Obornik sprawował funkcję rajcy. Pontanus, profesor z Królewca, był hojnie przyjmowany, zwiedził Polskę, opisał zioła i leki. Odwiedził też Polskę najznakomitszy lekarz tamtych czasów, Aureol Filip Paracelsus (1493-1541). Nie sposób wyliczyć wszystkich znakomitych medyków odwiedzających nasz kraj. Część cudzoziemców po pewnym czasie wracała do ojczystego kraju, część pozostawała na stałe w Polsce.

Autor rozprawy przypisuje Zygmuntowi I podniesienie powagi stanu lekarskiego i rozwój medycyny w Polsce równy w innych krajach.

 

Rozprawa druga została wygłoszona także w roku 1807, a opublikowana również w 1811, w tomie VII Rocznika; obejmuje 148 lat, czasy od śmierci Zygmunta Starego (1548) do śmierci Jana III Sobieskiego (1696).

Wspomniany okres rozpoczyna panowanie Zygmunta Augusta (1510-1568), ostatniego Jagiellona. W Polsce działa wówczas wielu znakomitych medyków, którzy są zaliczani do grupy lekarzy królewskich, jak Józef Struś, Hieronim Spiczyński, Wojciech Oczko. Król doceniał ich pracę i odnowił prawo nadane przez ojca: „aby lekarze corocznie zwiedzali pilnie apteki, rozkazał nad to, aby Senat Gdański za zdaniem Lekarzy i Fizyków mieyskich umiarkował cenę rzeczy w sklepach korzennych, i tak umiarkowaną taxę drukiem ogłosić kazał dla dobra ludu, aby odtąd z aptek żadnego czynszu nie wymagano”.

Przytacza też Arnold inny przywilej królewski, obejmujący lekarzy zajmujących się zdrowiem publicznym: „płatni od miast swoieby swobody utracić by mogli, Król aby z tak fałszywym mniemaniem lud odwiódł, wydaną ustawę ogłosił, iż tymże Fizykom mieyskim równą zapewnia wolność i swobody, iakich inni doktorowie doznają”. Ponadto lekarze za poparciem króla zajmowali wysokie urzędy, pojawiało się drukiem wiele dzieł z zakresu medycyny i nauk przyrodniczych.

W Wilnie król założył Akademię. Niestety, wbrew intencjom króla rozwinięto w niej tylko Wydział Teologiczny. Idąc śladem króla możni panowie polscy wspierali różne dziedziny nauki, w tym i lekarskie. Powstaje zatem wiele dzieł z zakresu medycyny i nauk przyrodniczych: Cieplice Karolińskie Stanisława Nigra, Zbiór nazw polskich roślin Szymona z Łowicza, Mapa geograficzna Królestwa Wacława Grodeckiego, Rozprawa o języku polskim Hieronima Spiczyńskiego, a Rzecz o gospodarstwie Piotra Krescencyusza zostaje przetłumaczona na język polski.

Jerzy Arnold wspomina w swym wykładzie rozruchy na Akademii Krakowskiej, kiedy to jednego dnia uczniowie opuścili Kraków i udali się do Niemiec i Królestwa, nie podaje jednak ani daty, ani nie omawia przyczyny zamieszek, ubolewa jedynie nad powstałą w tym czasie luką w kształceniu lekarzy. Po powrocie uciekinierów do kraju ich rozbieżne opinie o nauczaniu były przedmiotem sporów i polemik. Arnold krytycznie ocenia te zajścia, uczelnie bowiem zmieniły się, jak określa, w „Gymnazya Polemiczne”. Zdawał sobie sprawę Zygmunt August, że ten stan niszczy szkolnictwo medyczne, i na Sejmie Piotrkowskim przeforsował ustawę, nakazującą reformę szkół Krakowskiej, Poznańskiej i Pułtuskiej.

Autor rozprawy sygnalizuje, że pod koniec XVI w. nauki medyczne zaczynają się rozpowszechniać wśród ludności żydowskiej, głównie na Ukrainie. Lekarze żydowscy szybko zyskują sławę nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie.

Po śmierci ostatniego Jagiellona zaznacza się schyłek stanu lekarskiego. Wynika to z bezkrólewia i niepokojów w państwie, chociaż nadal działa wielu sławnych lekarzy i ukazują się nowe druki. Nauce sprzyjają Zygmunt III Waza i jego siostra Anna Wazówna, która sama para się nauką; opracowała nawet zielnik roślin polskich.

Następny monarcha, Stefan Batory, mało czasu poświęcał nauce, zajęty był prowadzeniem wojny, potwierdził jednak swobody Uniwersytetu Jagiellońskiego i Uniwersytetu Wileńskiego. Natomiast liczni panowie polscy hojnie wspierali lekarzy. Powstało w tym czasie wiele ksiąg w języku polskim: o zarazie morowej, anatomii człowieka, o chorobach bydła. Jan Zamoyski widząc zastój, jaki zapanował w Akademii Krakowskiej, założył Akademię w Zamościu, którą wsławili liczni znani ludzie nauki, jak Szymon Sapellius, Szymon Bierkowski, Wawrzyniec Starniegiel oraz wielu innych. Założyciel Akademii wkrótce zmarł; po jego śmierci Akademia podupadła.

Czasy Władysława IV i Jana Kazimierza należą do niespokojnych, wojen na Ukrainie i najazdu szwedzkiego, słabło zatem zainteresowanie rozwojem nauki, w tym również wiedzą medyczną. Wprawdzie Maria Ludwika sprowadziła do Warszawy siostry Miłosierdzia S. Wincentego a Paulo, które miały zajmować się chorymi, nadał działali znani lekarze, przybywali też lekarze z innych krajów, powstawały dzieła medyczne, ale zainteresowanie dworu i możnych było małe.

Arnold o panowaniu Jana III Sobieskiego zaledwie wspomina. Król, zajęty wojowaniem i schorowany, mało poświęcał uwagi sprawom nauki i lekarzom.

 

Rozprawa trzecia została wygłoszona 11 stycznia 1815 r., a opublikowana w 1817, w tomie X Rocznika; omawia okres od 1697 do 1763 r. , 66 lat, i kończy na panowaniu Sasów.

Na wstępie Arnold podaje krótki rys historyczny Polski. Po śmierci Jana III nastał burzliwy czas walki o tron polski. Na tron wstąpił Fryderyk August Elektor Saski, który przyjął imię Augusta II. Pierwsze lata panowania przypadły na okres walki z królem szwedzkim Karolem XII i rywalem o tron, Stanisławem Leszczyńskim, trudno zatem, by monarcha promował nauki. Utrzymuje się jednak ożywienie wśród ludzi nauki, powstaje dzieło Dzieje Królestwa Polskiego, gdzie wpisano 50 nazwisk uczonych polskich, głównie teologów, historyków, poetów, czterech krasomówców, dwóch matematyków, jednego gramatyka, jednak nie ma nazwiska żadnego lekarza. Księża jezuici natomiast zabiegali u Augusta II o zgodę na otwarcie szkoły fizykoanatomicznej we Lwowie, na której otwarcie nie zgadzał się Jan III, motywując: „rzecz ta niezgodna ze swobodami i prawami Akademii Krakowskiey, i przeto iey wyrokiem swoim zabronił”.

Wzrastało stopniowo zainteresowanie naszym krajem. Do Krakowa z Livorno przybył znany medyk Onufry Bonsigli, został lekarzem nadwornym Józefa Gonzagi, margrabiego mirowskiego i pińczowskiego; gdy w 1707 r. szerzył się pomór w Krakowie, opuścił on miasto, by po 16 miesiącach powrócić i pozostać na wiele lat, nieść pomoc w czasie ponownej zarazy w 1820 r. Wrócili do Polski również inni lekarze: Teofil Behm z Poznania, Ernest Bensheim ze Wschowy. Wzrastało też znaczenie „teatrum Anatomicum” w Gdańsku, z którego wywodzili się Adam Kalmus, znany z doskonalenia w poznawaniu anatomii ludzkiego ciała–  rzecz wówczas nader rzadka; Jakub i Jan Filip Breynowie, przyrodnicy, oraz Nathanael Sendel, który pierwszy opisał właściwości bursztynu.

Wzrasta również zainteresowanie panów polskich zdrowiem poddanych. Wygasanie wojen sprzyjało wyjazdom polskich lekarzy na uczelnie zagraniczne i przyjazdom cudzoziemców do Polski. Pojawiła się też inicjatywa założenia towarzystwa naukowego w 1729 r., które działało tylko 7 lat. Dopiero w 1742 r. w Gdańsku powstaje Towarzystwo Badaczy Natury, stopniowo zyskuje uznanie w Polsce i za granicą, przystępuje do niego wielu uczonych z innych krajów; po 4 latach Towarzystwo rozpoczyna wydawać swoje czasopismo w języku niemieckim.

Za panowania Sasów zaznaczył się wyraźny rozwój medycyny w Polsce. Lekarze sascy reprezentowali wysoki poziom nauki, byli dostępni, chętnie dzielili się wiedzą, często towarzyszyli przyjazdom króla do Polski. Niektórzy z nich osiedlili się na stałe w Polsce, jak np. Christian Erndtel (1670-1734) w Warszawie, który wrósł w środowisko polskie, opracował historię polskiej literatury medycznej, opisał roślinność Warszawy i utworzył bibliotekę.

Po śmierci Augusta II tron objął jego syn, Fryderyk August, przyjmując imię Augusta III. Za jego panowania utrzymał się nadal bliski kontakt z lekarzami saskimi. W 1736 r. przybył do Warszawy chirurg Henryk Loewensprung Loelhoeffel (zm. 1763), zamieszkał na Podwalu, rozpoczął wykłady z anatomii człowieka; niestety, sprzeciw mieszkańców zmusił go do zaniechania nauczania. Przybyli również dwaj znani lekarze Herman i Ernest Jeremiasz Neifeldowie, znaleźli poparcie ks. Aleksandra Sułkowskiego, w którego dobrach pozostali, co zaowocowało napisaniem dzieła Pierwiastki fizyczno-medyczne w Polsce. August III, chociaż rzadko przebywał w Polsce, nadał przywilej powoływania Kolegium Lekarskiego, co zostało umieszczone w aktach Królestwa Polskiego i Wielkiego Księcia Litewskiego. O ten przywilej zabiegał mieszczanin warszawski Wawrzyniec Mizler, przy poparciu Kanclerza Wielkiego Koronnego Jana Małachowskiego; niestety, sejm nie potwierdził tego przywileju.

Lekarze nadworni Augusta III wnieśli wiele do medycyny polskiej. Mało znany jest fakt, że w Polsce publikowali dzieła naukowe Gesner, Hielnel, Justa Godofred i inni. Jednocześnie prężnie działało środowisko lekarzy krakowskich. Profesorowie skupieni w lektorium Galena prowadzili żywe dysputy i ogłaszali rozprawy akademickie; znane są nazwiska Stanisława Wadowskiego, Antoniego Lalkiewicza, Jana Nepomucena Awedyka, Jana Komelina, Mikołaja Szastera, Pawła Soldadiniego. W tym czasie, pomimo sprzeciwu Akademii Krakowskiej, powstaje Akademia we Lwowie.

Arnold w swym wywodzie podkreśla wpływ lekarzy cudzoziemców na rozwój medycyny w Polsce. Tradycja jest długa, trwa od przybycia Bony. Z nią przybyło wielu Włochów, którzy uzyskiwali obywatelstwo polskie i osiedlali się na stałe. Podobnie w czasach Sasów przybywali niemieccy lekarze. Za panowania Henryka Walezego, Władysława IV i Jana Kazimierza oraz wraz z przybyciem Marii Ludwiki przybyli lekarze francuscy. Z krajów ościennych przyjeżdżali Czesi i Węgrzy. Mówiono nawet, że w Wielkopolsce istnieje szkoła niemiecka, w innych rejonach kraju szkoła włoska i francuska czy też włosko-
-francuska. Chirurgia opanowana była przez Francuzów i Sasów, położnictwo, zwane sztuką babienia, opanowali lekarze niemieccy. Równolegle ze sztuką lekarską rozwijała się sztuka przyrządzania leków, postęp w tym zakresie był znaczny. Aptekarstwo przestało być rzemiosłem, stało się nauką.

Lekarze znani, z dużymi umiejętnościami, uzyskiwali znaczne poparcie panów polskich Arnold przytacza magnatów, którzy do swych majątków zapraszali lekarzy i zapewniali im byt. Jako przykład podaje hr. Branickiego, kasztelana krakowskiego, Augusta Aleksandra ks. Czartoryskiego, ks. Sanguszkę, wojewodę kijowskiego, hr. Pawła Potockiego.

 

Rozprawa czwarta została wygłoszona 21 listopada 1819 r., a opublikowana w 1820, r., w tomie XIII Rocznika; obejmuje okres od 1764 do 1795 r., 31 lat panowania króla Stanisława Augusta Poniatowskiego.

Autorowi rozprawy epoka panowania Stanisława Augusta jest szczególnie bliska, żył w tym czasie, był lekarzem nadwornym króla i darzył monarchę podziwem i sentymentem.

Wkrótce po objęciu tronu król począł szukać kandydata na stanowisko lekarza nadwornego, korzystając z rady zasłużonego dr. Regemanna, człowieka poważnego i bardzo skromnego, który zaproponował objęcie tego stanowiska najpierw Szwajcarowi, dr. Tyssotowi, potem dr. Trallesowi z Wrocławia; obaj sławni lekarze odmówili przybycia do Polski. Przybył wreszcie Szwajcar, dr Herrenschwand, ale niestety na krótko. Jego miejsce zajął Boecler ze Strasburga, który pozostał lekarzem nadwornym aż do zgonu króla.

Opisane trudności miały wpływ na zainteresowanie się króla stanem lekarskim.
Za radą monarchy sejm w Warszawie uchwalił założenie Akademii Lekarskiej, na którą miał łożyć skarb państwa rocznie 400 000 złotych (Korona 300 000, a Wielkie Księstwo Litewskie
100 000). Ustawa ta nie weszła w życie. Wspomniane niepowodzenia nie zniechęciły Stanisława Augusta, nadal starał się wpływać na rozwój i postęp nauki.

Był inicjatorem powstania Komisji Edukacji Narodowej, skupiającej mężów wykształconych, którzy to poprali szkolenie w zakresie nauk lekarskich, wznowili działanie Akademii Krakowskiej chylącej się ku upadkowi, jak również poparli rozwój Akademii w Wilnie, która dzięki tej pomocy rozwijała się pomyślnie. Król szczególnie interesował się jej rozwojem. Własnym kosztem ufundował w dobrach królewskich w Grodnie Szkołę Lekarsko–Chirurgiczną. Na polecenie i koszt króla podskarbi Wielkiego Księstwa Litewskiego ściągnął z Francji lekarzy, których obowiązkiem było dbać o zdrowie okolicznej ludności. Znaczną nowością na owe czasy było, z inicjatywy króla, zatrudnienie w szkole Rycerskiej dwóch lekarzy i chirurga, których obowiązkiem było dbanie o stan zdrowia uczniów. Ustanowił też pensje i nagrody zarówno dla nauczających, jak i uczących się.

Na polecenie Stanisława Augusta został założony Instytut Babienia, czyli szpital położniczy, gdzie oprócz przyjmowania porodów prowadzono kształcenie lekarzy. Naśladowała króla księżna Sapieżyna, wojewodzina bracławska, zakładając w swych dobrach „szkołę babienia”, gdzie kształciły się położne. Niemałymi staraniami otoczył król Akademię Krakowską, wspomagając finansowo przez oddanie na jej rzecz majątku Łobzów. Ponadto podjęto pewne reformy w kształceniu lekarzy. Arnold zwraca uwagę na uchwalenie obowiązku posiadania świadectwa z Akademii o przebyciu nauki lekarsko-chirurgicznej, co w konsekwencji ograniczało szarlatanerstwo.
Hojność króla obejmowała również inne działy wiedzy– fizykę, chemię, astronomię; prowadzono nawet poszukiwania żup solnych, pokładów miedzi, żelaza itp. Łożył też król na rozwój bibliotek, zakupywał instrumenty naukowe. Popierał nauki przyrodnicze, mając przekonanie, że bez znajomości botaniki dobrym lekarzem być nie można. Sprowadzał też z różnych stron drzewa owocowe, warzywa, nakłaniał do poznania ziół rosnących w kraju. Dzięki królowi powstał ogród botaniczny w Grodnie. Wprowadził naukę botaniki na Akademii Wiejskiej i przez 6 lat sam łożył na kształcenie botaników. Zainicjował założenie ogrodu botanicznego także w Wilnie. Przykład królewski znalazł naśladowców wśród arystokracji i tak powstały ogrody w Nieborowie, Puławach, Jabłonnie i wiele innych. Rozwój ogrodnictwa i rolnictwa spowodował pojawienie się publikacji w tym zakresie; powstawały opisy drzew, krzewów, ziół w języku polskim i łacińskim, a nawet francuskim i niemieckim.
Arnold w rozprawie podkreśla, że król działał w trudnych warunkach, w okresie rozbiorów Polski, mimo to przeprowadził szereg reform, poszerzył wiedzę wśród ludności, poderwał część możnych do działania.
Rozprawa piąta i ostatnia została wygłoszona przez Arnolda 26 listopada 1821 r., a opublikowana w 1822, w tomie XV Rocznika; obejmuje krótki okres, od 1795 do 1798 r., zaledwie 3 lata panowania Stanisława Augusta Poniatowskiego.

Na wstępie Arnold omawia stan nauki w Polsce, wspomina przyrodnika Krzysztofa Kluka (1733-1796) z Ciechanowca, który jest tego okresu najznakomitszym botanikiem w Polsce, jego dziełem jest Zielnik, zbiór i opis roślin. Wspomina również Pawła Czempińskiego (lekarza księcia Lubomirskiego, a następnie księcia Adama Czartoryskiego), który poza pracą lekarską miał szerokie zainteresowania przyrodą, astronomią i matematyką; podarował 4000 dukatów dla Naukowego Towarzystwa Gdańskiego.

Opisy i hodowle ziół leczniczych prowadziła Akademia Wileńska, hojnie wspierana finansowo przez Stanisława Augusta. Początkowo zajmował się tą dziedziną znany lekarz francuski Jan Emanuel Gilibert (1741-1814), mieszkający w Grodnie, a następnie ksiądz Bonifacy Stanisław Jundziłł. Powstało w tym okresie obszerne dzieło ogrodnicze, obejmujące 60 tomów, opracowane przez księdza Tadeusza Krawczyńskiego; pojawiły się pierwsze wskazówki dietetyczne pod nazwą Botanika kuchenna; opracował je i wydał Paweł Tremon z Berlina, przebywający na dworze króla.

Największym jednak osiągnięciem tego okresu panowania Stanisława Augusta było zniesienie tortur. Bardzo istotne było również przeprowadzenie ustawy o chowaniu umarłych z dala od osiedli, na specjalnie wydzielonych cmentarzach, zakaz pochówku w kościołach. Ponadto król osobiście popierał i finansował budowę szpitali i przytułków. Ustanowił też medal złoty, nadawany za uratowanie topiących się i poparzonych, a książę Adam Czartoryski, idąc śladem króla, wyznaczył nagrodę pieniężną: trzy czerwone złote za uratowanie człowieka; podobnie nagradzał urząd miejski w Gdańsku. Lekarze natomiast opracowali zasady zapobiegania tego typu wypadkom.

Osobny akapit poświęcił Arnold działaniom na korzyść higieny, omówił budowę łaźni. Nad Wisłą powstały zakłady kąpielowe, dostępne dla mieszkańców Warszawy.

Znacznym problemem były w owych czasach nawracające epidemie ospy. Król był zwolennikiem wprowadzenia szczepień przeciwko ospie, zatem na polecenie monarchy lekarz nadworny Boeckler upowszechnił szczepienia ospy wśród ludności, a Otto de Ott wśród żołnierzy pułku piechoty Gwardii Polskiej. Tenże lekarz własnym kosztem zbudował na zachodnim brzegu Wisły gmach murowany dla izolacji chorych na ospę. Wkrótce jednak pojawiły się kłopoty finansowe, które zagrażały istnieniu tego szpitala. Wówczas Stanisław August ustanowił przekazywanie pieniędzy z podatków od orderów temu szpitalowi i Szpitalowi Dzieciątka Jezus, któremu również groził upadek. W efekcie tych działań przytułek dla chorych i sierot nadal funkcjonował, a nawet rozbudował się.

Arnold ocenia, że czasy Stanisława Augusta są dla lekarzy pomyślne, nazywa je nawet „złotym wiekiem”. Wspomina też o wdzięczności króla za ocalenie mu życia przez dr. Regemanna, czego wyrazem było wybicie medalu na cześć lekarza; podobnie też uczcił profesora Akademii Wileńskiej, Onufrego Orłowskiego. Inną formą wyróżnienia było zapraszanie na królewskie obiady czwartkowe, wielokrotnie uczestniczyli w nich lekarze. Arnold uznaje, że miało to znaczenie przykładowe, łatwa dostępność do tronu wyrabiała w lekarzach chęć bliższego kontaktu z pacjentem.

Na wzór króla możni panowie popierali lekarzy i okazywali wobec nich znaczną hojność, o której już w XVI wieku wspomina Konrad Gesner z Zurychu (1516-1565), podobnie jak Wojciech Haller (1708-1777). Erndtel podaje: „Widziałem z niemałym oburzeniem wielu Medyków powracających z Polski ze skarbami i złotem; którzy wstyd z czoła i języków wytarłszy, kosztnią tamecznych owoców, lecz nie starają się bynajmniey, za uzyskane dobrodzieystwa wdzięczności swoiey okazywać”.

Była jednak znaczna grupa lekarzy cudzoziemców, którzy doceniali korzyści z uzyskanych przywilejów. Arnold docenia zasługi wielu lekarzy, m. in. Duponta i Nelsona, lekarzy ubogiej ludności, oraz przytacza nazwiska znanych medyków działaczy społecznych, jak Morelle, Zanelle, Jan Czeroński senior, Rewelli, Klement, Andrychychewicz, Barth, Schlemmer, Moneta. Wylicza też dużą grupę chirurgów, wśród nich Maksymiliana Stolla (1742-1787), naczelnego chirurga Stanisława Augusta, oraz Widazego, chirurga dworu królewskiego, jak również znanego w całej Warszawie położnika dr. Reinschmidta oraz sławnego dentystę Delbenema.

Dowodem wyraźnej przychylności króla dla środowiska lekarskiego było nadawanie pewnych przywilejów, jak np. wyłączenie lekarzy spod sądów marszałkowskich; podlegali własnemu sądownictwu. W razie potrzeby zbierali się na naradę i orzekali co do winy, sami podejmowali decyzje w sytuacjach zagrożenia, jak np. po wojnie tureckiej czy w czasie epidemii lub w sprawie szkolenia w chirurgii. W tym też czasie opracowano spis leków stosowanych, powstała ścisła współpraca między lekarzami i aptekarzami.

Na zakończenie swego wywodu Arnold podkreśla zasługi księcia Czartoryskiego, podkanclerza Wielkiego Księstwa Litewskiego, który dla podniesienia opieki lekarskiej na swoim dworze ściągnął z Wydziału Lekarskiego w Lipsku dr. Jana Krystiana Mullera. Sumptem księcia działał on przez 12 lat, a tak dobrze był wynagradzany, że w testamencie mógł przekazać Wydziałowi Lekarskiemu w Lipsku 8000 złotych.

Inną formą doceniania działalności lekarskiej było nagradzanie indywidualne lekarzy, np. Gdańskie Towarzystwo przyznawało wieniec i medal wartości 30 czerwonych złotych każdemu za rozwiązanie postawionego problemu; ten sposób nagradzania stosowali tez liczni panowie polscy. Z drugiej strony wielu medyków robiło zapisy różnej wysokości na rzecz Towarzystwa Gdańskiego, co podnosiło prestiż i umożliwiało kształcenie lekarzy, toteż polscy medycy osiągali sławę, jak np. Tomasz Samuel Soemmering z Torunia. Stan wiedzy polskich lekarzy dobrze oceniali liczni lekarze cudzoziemscy przebywający w Polsce. Wreszcie, jak podaje Arnold, rzecz ważna– na ostatnim sejmie król i stany zażądali od lekarzy warszawskich opracowania planu Rady Lekarskiej, zasad prawnych działania. Rada rozpoczęła prace, lecz upadek państwa uniemożliwił realizację zamierzenia.

Król opuścił kraj, lecz mimo to starał się nadal wspierać finansowo lekarzy polskich. Dotkliwy pozostał brak ustaleń prawnych co do honorariów, były one zależne od hojności pacjentów. Kończąc swój wywód, Arnold wraca wspomnieniami do Stanisława Augusta, zmarłego 12 lutego 1798 r., który położył ogromne zasługi dla rozwoju medycyny i nauk przyrodniczych, dla kształcenia lekarzy, doceniał ich pracę.

Cykl pięciu rozpraw Arnolda omawia dość obszernie stosunek i hojność władców i panów polskich do stanu lekarskiego i samych lekarzy, opisuje zmiany zachodzące na przestrzeni wieków w rozwoju stanu lekarskiego. Autor cytuje wiele nazwisk lekarzy polskich i cudzoziemskich, którzy przyczynili się do rozwoju medycyny w Polsce, przedstawia swój pogląd na sytuację medycyny w różnych okresach trwania państwa polskiego.
Piśmiennictwo

1.     Roczniki Towarzystwa [Królewskiego] Warszawskiego Przyjaciół Nauk: rozprawa I i II tom VII rok 1811; rozprawa III tom X rok 1817; rozprawa IV tom XII rok 1820; rozprawa V tom XV rok 1822.

2.     Polski Słownik Biograficzny, PAU, Kraków, 1939.

3.     Bronisławski Seyda, Dzieje medycyny, PZWL, Warszawa 1997.

4.     Albert S. Lyons, R. Joseph Petrucelli, Ilustrowana historia medycyny, Wydawnictwo Penta, Warszawa 1996.